Profesor John Andrews z zespołu pracującego nad nowym typem baterii przekonuje, że “akumulatory litowo-jonowe są świetne, ale wymagają drogich zasobów”. Zdaniem naukowców z Australii, z czasem ogniwa protonowe będą uzupełniać, a w dalszej perspektywie zastąpią stosowane dziś akumulatory. Do konstrukcji protonowych baterii potrzebny jest węgiel, którego, jak zapewniają badacze, wciąż mamy na Ziemi pod dostatkiem.
Jak działa akumulator protonowy? W trakcie ładowania woda jest rozkładana, aby powstały protony, które dalej wiążą się z elektrodami węglowymi. Dzieje się to bez wytwarzania cząsteczek wodoru, co zapewnia procesowi większą wydajność. Podczas wykorzystywania zgromadzonej energii, jony wodoru są uwalniane, porzucają po jednym elektronie i tworzą protony. Elektrony dostarczają energię, protony łączą się z tlenem oraz innymi elektronami i przekształcają się w wodę. Prototyp z RMIT ma powierzchnię czynną 5,5 centymetra kwadratowego, przy gęstości energii porównywalnej do tej osiąganej w wykorzystywanych powszechnie akumulatorach litowo-jonowych. Maksymalne napięcie uzyskane z protonowej baterii wyniosło 1,2 V. | CHIP