Nasz bohater, czyli laptop sprzed pięciu lat
Oto nasz bohater Dell Inspiron 14z 5423. Jest to laptop wyposażony w podzespoły z tak zwanej średniej półki tyle, że sprzed pół dekady. Sercem komputera jest w tym przypadku procesor Intel Core i3-2367M, a więc dwurdzeniowy przedstawiciel drugiej generacji procesorów Core. Taktowany zegarem o częstotliwości 1,4 GHz układ wyposażony jest w technologię HyperThreading, może więc pracować jednocześnie nad czterema wątkami. Wyposażony został w 4 GB pamięci RAM typu DDR3 1600 MHz. Za wyświetlanie grafiki odpowiedzialny jest zintegrowany z procesorem układ graficzny Intel HD 3000.
Nośnikiem danych jest 2,5-calowy dysk HDD 500 GB. Konfiguracja zawiera także 32-gigabajtowy moduł SSD mSATA, mający przyspieszać start systemu. Moduł ten nie jest widoczny jako osobny nośnik w Windows, natomiast wydatnie zwiększa możliwości laptopa.
Jak sprawdzaliśmy efekty wymiany dysku?
Po pierwsze przetestowaliśmy wydajność laptopa w fabrycznej konfiguracji, a więc z dyskiem HDD oraz nośnikiem mSATA. Następnie pozbawiliśmy naszego Inspirona modułu mSATA, nie ma go przecież większość starych laptopów. A na koniec w naszym ultrabooku zamiast modułu mSATA zamontowaliśmy współczesny dysk SSD.
Dyskiem SSD, który zdecydowaliśmy się wstawić jest produkt polskiej firmy GoodRam, a konkretnie 2,5-calowy dysk 240 GB SATA III z serii IRDM, kosztujący ok. 320 zł.
Pojemność | 240 GB |
Odczyt danych kompresowalnych | 550 MB/s |
Zapis danych kompresowalnych | 540 MB/s |
Odczyt danych niekompresowalnych | 530 MB/s |
Zapis danych niekompresowalnych | 515 MB/s |
Liczba losowych operacji odczytu plików 4K | 61 000 IOPS |
Liczba losowych operacji zapisu plików 4K | 87 000 IOPS |
To dysk SSD wykonany w technologii MLC, a więc jest bardziej wytrzymały niż wiele popularnych, zwykle też tanich konstrukcji wykorzystujących moduły TLC. Kontroler dysku to Phison PS3111-S11.
Jak przeprowadzić migrację z HDD na dysk SSD?
Nim przejdziemy do wyników tej wymiany, pokażemy jak dokonać migracji z dysku HDD na SSD. Jest to wbrew pozorom bardzo proste i wcale nie musimy tracić zgromadzonych danych, a nawet reinstalować systemu operacyjnego.
Do przeprowadzania tej operacji użyliśmy darmowego narzędzia EaseUS Todo Backup Free 10.6. Jest ono darmowe i możliwe do pobrania ze strony producenta. Nie dajcie sobie przy okazji wcisnąć płatnej wersji, do sklonowania dysku w zupełności wystarczy wersja darmowa. Program w trakcie instalacji będzie chciał was obdarować także McAffee WebAdvisor. Nie chcecie tego. Serio.
Przed migracją danych na SSD warto kupić specjalny kontroler SATA > USB lub coś, co moim zdaniem i tak później się przyda: obudowę USB na dysk 2,5″. Zawiera ona taki sam kontroler, a poza tym przyda się, jeśli będziecie chcieli w przyszłości korzystać z tego dysku jak z dysku zewnętrznego. Kosztuje także niedużo. Niektórzy producenci SSD dokładają do nich takie właśnie obudowy wraz z potrzebną aplikacją – taki komplet ułatwia przeprowadzenie całej operacji.
Po zainstalowaniu oprogramowania uruchamiamy Easeus Todo Backup Free 10.6 i wybieramy w menu opcję System | Klonowanie. Następnie wybieramy nośnik docelowy. Nie wybieramy nośnika do sklonowania, bo ten jest automatycznie wybrany. Jest nim dysk, na którym zainstalowany jest uruchomiony właśnie Windows. Dysk docelowy to oczywiście SSD IRDM podłączony po USB.
Dalej całość powierzamy programowi. Jego prędkość działania jest uzależniona od kilku czynników, przede wszystkim jednak od prędkości obydwu dysków. W naszym przypadku migracja trochę trwała.
Po sklonowaniu dysku mamy więc na obydwu dyskach (starym i nowym) identyczne wersje Windows 7. Dla Windows 8, 8.1 czy 10 proces ten będzie przebiegał identycznie.
Mówimy “sprawdzam”, czyli czy stary komputer będzie szybszy dzięki SSD?
Dysk jest jedną z kilku składowych części komputera wpływających na pracę tego urządzenia. Jak wydatnie wpływa jego szybkość na ogólną wydajność komputera? Sprawdzamy w kilku popularnych programach.
Pierwszym z nich jest PCMark 8. Program bada ogólną wydajność komputera, także tę związaną z podsystemem pamięci masowej. Kolorem na wykresach oznaczyliśmy trzy wspomniane wcześniej konfiguracje.
Różnica w wynikach testów nie jest może spektakularna, ale zdecydowanie widoczna. To oznacza, że komputer rzeczywiście pracuje sprawniej. Zwłaszcza, że dysk ma przecież tylko częściowy wpływ na ostateczny wynik.
Kolejnym programem testującym ogólną wydajność komputera, którego użyliśmy jest PassMark 9.0. To także popularny program, często stosowany do mierzenia wydajności ogólnej komputera.
Tu możemy prześledzić także różnice w wynikach bezpośrednio związane z nowym dyskiem. To co się rzuca w oczy natychmiast to kolosalna różnica w wydajności nośników. Mały moduł mSATA nie odgrywa tu większej roli. Sprawdza się on głównie przy starcie systemu operacyjnego.
Często przytaczanym przykładem tego, jaki zysk mamy z przesiadki na dyski SSD jest szybki start systemu. Zmierzyliśmy, jak długi czas upływa od przyciśnięcia przycisku uruchamiającego komputer do pojawienia się pełnego pulpitu systemu.
Jak widać zysk z posiadania dysku SSD jest wyraźny, szczególnie wobec konfiguracji pozbawionej nośnika mSATA. Ten właśnie ma za zadanie przyspieszać uruchamianie najczęściej wykorzystywanych aplikacji oraz, co nie powinno dziwić, systemu operacyjnego.
A co z wydajnością laptopa związaną wyłącznie z wydajnością nośnika danych? Sprawdziliśmy, jak radzą sobie obydwa dyski: HDD oraz SSD w popularnym programie testującym nośniki danych, czyli CrystalDiskMark 6.0.
SSD wręcz rozgromił dysk talerzowy i nie powinno to dziwić. Różnica jest olbrzymia.
Po testach teoretycznych przeprowadziliśmy testy praktyczne. Sprawdziliśmy m.in. jak szybko przeprowadzane są operacje na tej samej paczce plików. Do testów posłużyła nam zestaw plików różnego rodzaju o łącznej pojemności 7,04 GB.
To co zyskujemy wymieniając dysk HDD na SSD to nie tylko wzrost wydajności, a le także oszczędność energii, choć nie jest to różnica duża.
Różnica w czasie pracy na baterii jest wprawdzie niewielka, ale dostrzegalna. Te kilkanaście minut potrafi naprawdę często zadecydować o dokończeniu ważnej pracy.
Wymieniać czy nie? Oto jest pytanie
Tak. Chociaż w niektórych przypadkach może to przypominać sytuację, kiedy wartość fiata 126p po zatankowaniu dwukrotnie wzrasta. SSD nie są bowiem tanie, a cena takiego dysku może się równać połowie wartości starego laptopa. Czy w takim razie jest to opłacalny ruch? Mimo wszystko, tak. Szczególnie w przypadku kilkuletnich maszyn, które w chwili zakupu były sprzętem z tzw. górnej półki. To dotyczy także popularnych w Polsce komputerów poleasingowych. Wiele z nich to modele z biznesowe, takie jak Lenovo ThinkPad T, Dell Latitude czy HP Elitebook. Ich obudowy są zwykle bardzo wytrzymałe, klawiatury wygodne, a wydajność, nawet kilkuletnich maszyn, jest w codziennej pracy wystarczająca. Wymiana dysku ma też sens, gdy zależy nam na mobilności sprzętu. SSD zapewni trochę dłuższy czas pracy na baterii i szybsze uruchamianie systemu. A kiedy wstawianie SSD zamiast HDD nie ma sensu. Otóż wtedy, gdy laptop jest naprawdę leciwy (ma 7 lat i więcej) lub już w chwili zakupu należał do zdecydowanie tańszych modeli. Wstawianie wydajnego SSD do komputera z procesorami Atom, Celeron czy nawet Pentium jest pomysłem wątpliwym. Wprawdzie nawet taki sprzęt zyska nieco wydajności, ale będzie to klasyczna skórka za wyprawę. Lepiej kupić nowy laptop, oczywiście taki z nośnikiem SSD właśnie. | CHIP