W obliczu tak wielkiego zagrożenia (nawet jeśli mało prawdopodobnego) naukowcy z NASA i innych agencji kosmicznych rozważają różne scenariusze zapobiegające katastrofie. Jedna z pierwszych koncepcji przypominała tę z filmu “Armageddon”, czyli użycia głowic jądrowych do zniszczenia Bennu. Problem w tym, że przy takiej operacji istnieje zbyt duże ryzyko opadnięcia na Ziemię radioaktywnych fragmentów skał. Kolejny, bardzo interesujący projekt do HAMMER (Hypervelocity Asteroid Mission Mitigation for Emergency Response Vehicle), czyli 9-metrowy statek kosmiczny, który miałby zadziałać niczym taran i zderzyć się z asteroidą, nie niszcząc jej, lecz zmieniając trajektorię jej lotu. Niektórzy specjaliści nie wierzą jednak w ten projekt, uważając, że taki statek nie byłby w stanie spełnić swojej roli.
Teraz pojawiła się jednak inna koncepcja. Michale Moreu dowodzący misją OSIRIS-REx (sondy zmierzającej na Bennu) twierdzi, że wystarczyłoby pomalowanie połowy powierzchni asteroidy na inny kolor, by zmienić jej właściwości termiczne (asteroida pochłaniałaby wtedy więcej promieniowania) i w ten sposób wpłynąć na tor jej lotu. Wymagałoby to “jedynie” wysłania statku kosmicznego w jej kierunku i pokrycia w jakiś sposób planetoidy odpowiednim rodzajem farby. Trudno jednak powiedzieć, czy w praktyce to rozwiązanie byłoby skuteczne. Najprawdopodobniej bez otrzymanych próbek naukowcy nie będą w stanie dokładnie zaplanować planu awaryjnego – na szczęście do potencjalnej katastrofy zostało wciąż jeszcze bardzo dużo czasu. | CHIP