Oficjalnie: wybory w Sierra Leone jednak bez blockchainu

Kryptograficzna technologia łańcuchów blokowych, znana powszechnie jako blockchain to dziś modne słowo. Na jego popularności niektórzy próbują zbudować własny zasięg i donieść światu “hop, hop, to My, My jesteśmy Ważni, używamy blockchaina!”. Cóż, tak właśnie postąpił szwajcarski startup Agora, który jakiś czas temu (napisał o tym Jacek Tomczyk) deklarował wykorzystanie własnej technologii blockchain w wyborach prezydenckich i parlamentarnych w Sierra Leone. W świat poszła informacja, że oto Sierra Leone stało się pierwszym państwem świata, w którym wybory powszechne przeprowadzono z wykorzystaniem blockchaina. Niestety, prawda okazała się nieco inna.

Według oficjalnych, rządowych źródeł w Sierra Leone, szwajcarski startup Agora, ani żadna inna firma nie wdrożyły technik blockchain w proces wyborczy w tym kraju. Blockchain w ogóle nie był wykorzystany w trakcie głosowania. Agora miała co prawda dostęp do 250 lokali wyborczych w zachodnim Sierra Leone, ale tylko w roli “międzynarodowego obserwatora”, co stanowiło zaledwie 2 procent lokali wyborczych w tym kraju. Jako obserwatorzy w żaden sposób nie ingerowali technologicznie w procedurę wyborów, lecz jedynie policzyli niezależnie wyniki z wykorzystaniem – rzekomo – właśnie blockchaina. Jednak czegokolwiek by nie użyli, nie miało to żadnego wpływu na standardowe procedury wyborcze NEC, czyli Narodowej Komisji Wyborczej Sierra Leone. Ale w świat poszła informacja o “niezwykłym” startupie i “pierwszym na świecie wyborczym blockchainie”. Tymczasem chodziło tylko o PR-owy kapitał, uzbierany w niezbyt etyczny sposób, na zwyczajnym kłamstwie. | CHIP

Więcej:bezcatnews