Trackballe nigdy nie zdobyły popularności, bo bardzo szybko zastąpiły je myszki oferujące większą precyzję. W szczątkowej formie były przez pewien czas dostępne w klawiaturach laptopów (tak, były one wtedy na tyle grube, że można było zainstalować w nich sporą kulkę wraz z całym mechanizmem). Dlaczego zatem takie urządzenia wciąż są w produkcji? Odpowiedź jest jedna – konstrukcja trackballi zapewnia większą ergonomię i dla pewnej grupy użytkowników taki sprzęt może być lepszym wyborem niż zwykła mysz komputerowa.
Logitech MX Ergo – wygląd
MX Ergo to bardzo masywne urządzenie – mierzy aż 132,5 x 51,4 x 99,8 mm – i waży 259 g. Waga nie ma tu jednak akurat nic do rzeczy, bo trackballa przesuwać po biurku nie będziemy. Sprzęt jest wyprofilowany pod prawą dłoń i może pracować w dwóch pozycjach. Dzięki metalowej, magnetycznej podkładce możemy korzystać z trackballa “na płasko” lub nachylona pod kątem 20-stopni.
Akcesorium pokryte jest matowym, gumowym materiałem w części grzbietu oraz plastikowym w części bocznej i klawiszowej. Śliska, metalowa kulka została umieszczona z lewej strony urządzenia, tuż pod kciukiem. O ile po wyjęciu z pudełka MX Ergo prezentuje się dość estetycznie, tak po zaledwie kilku dniach używania zauważyłam, że gumowe wykończenie bardzo się brudzi i widać na nim każdy pyłek.
Jeśli chodzi o przyciski, to do dyspozycji mamy klawisz prawy i lewy, dwa niewielkie klawisze umieszczone przy lewej krawędzi (akurat pod palec wskazujący), tzw. przycisk precyzji znajdujący się na lewym boku przy kulce, przełącznik do funkcji Logitech Flow (przełączanie się między komputerami) oraz klikalny scroll, który ma możliwość wychylenia w prawo lub lewo, co można traktować jak dwa dodatkowe przyciski.
Oprogramowanie
Z trackballa możemy korzystać jak ze standardowej myszki, używając lewego i prawego przycisku, ale znacznie więcej możliwości daje zainstalowanie oprogramowania Logitech Options.
Interfejs jest przejrzysty i bardzo intuicyjny. Na pierwszej karcie konfigurujemy skróty do każdego z sześciu przycisków. Możemy korzystać wyłącznie z gotowej listy opcji (skróty multimedialne, kopiuj/wklej, minimalizacja okna, otwarcie nowej karty w przeglądarce, uruchomienie kalkulatora itp.) – miłośnicy makr nie mają tu mieli czego szukać. Dla mnie ważniejsza jest możliwość dopasowania preferencji pod konkretny program i na szczęście MX Ergo na tym polu nie zawodzi. Przykładowo możemy ustawić, by w Spotify dwa przyciski odpowiadały za zmianę utworu, ale te same przyciski w Chrome będą odpowiadały za komendę “wstecz” i “dalej”.
W drugim oknie możemy dopasować szybkość wskaźnika, kierunek przewijania scrolla i płynność przewijania. Nad tą pierwszą wartością warto się zastanowić i poeksperymentować, bo ustawienie domyślne może komuś nie przypaść do gustu.
Tu warto wspomnieć o przycisku precyzji. Po jego włączeniu, co jest sygnalizowane świeceniem niewielkiej, białej diody nad kulą, kursor będzie przesuwał się znacznie wolniej, dzięki czemu łatwiej trafimy w dany punkt.
Ostatnie okno to konfiguracja funkcji Flow, czyli przełączania się między dwoma komputerami. Wystarczy do jednego komputera podpiąć odbiornik Unifying dołączony do zestawu, a z drugim połączyć trackball przez Bluetooth. Wciskając przycisk tuż pod scrollem będziemy mogli płynnie przełączać kursor między dwoma urządzeniami. Flow działa świetnie i na pewno ucieszy osoby pracujące równocześnie na więcej niż jednym komputerze.
Ergonomia, czyli czy to w ogóle jest wygodne?
Na początku przeżyłam niemały szok – wydawało mi się, że nigdy nie nauczę się używać trackballa. Przez pierwsze kilkanaście minut moja dłoń ciągle chciała się przesuwać, a kciuk, nieprzyzwyczajony do tak intensywnego ruchu był powolny, co niesamowicie mnie frustrowało. Wyobraźcie sobie, że musicie włożyć niemały wysiłek w tak prozaiczną czynność, jak trafienie kursorem w zakładkę przeglądarki. Zgroza.
Odchodziłam od komputera, robiłam sobie przerwy na herbatę i zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Przecież miało być bardziej ergonomicznie! W pewnym momencie przestałam się nad tym zastanawiać i zauważyłam, że coraz sprawniej zaczynam manipulować kursorem. Gdy przestawiłam sobie MX Ergo o 20-stopni, czyli tak, jak na zdjęciu powyżej, poczułam nawet pewien rodzaju relaks. Po raz pierwszy moja dłoń tak dużą powierzchnią spoczywała na biurku.
Kolejnym krokiem, który podjęłam, by ułatwić sobie pracę była zmiana przycisku precyzji z mocno niedostępnego dla kciuka przycisku bocznego, na przycisk pod palcem wskazującym.
Po dwóch tygodniach użytkowania w okolicach 10 godzin dziennie nabrałam takiej wprawy, że niemal nie czułam, że korzystam już z innego niż mysz urządzenia. Dłoń rzeczywiście nie była zmęczona i gdyby nie trzy wady MX Ergo to byłabym skłonna całkowicie się na niego przestawić.
Po pierwsze trackball wpłynął na tempo mojej pracy. O ile przy edytowaniu tekstów tej różnicy nie było, tak przy używaniu Photoshopa i korzystania z czynności wymagających przesuwania kursora w dół musiałam wciąż się trudzić. Podczas gdy myszką zrobiłabym tylko lekki ruch dłoni do siebie, tutaj musiałam kilkukrotnie podnosić, opuszczać kciuk na kulkę i ją przesuwać. Ponieważ należę do osób, które robią wiele rzeczy na raz i którym ciągle brakuje wolnego czasu, to każda sekunda jest dla mnie na tyle cenna, że nie mogę sobie pozwolić na wolniejsze tempo pracy.
Po drugie, jestem graczem, a trackball do gier kompletnie się nie nadaje. O ile w przygodówkach czy wolniejszych strategiach jeszcze da się go używać, to zapomnijcie o bieganiu w jakiejkolwiek grze FPP czy TPP. Na upartego mogłabym przechodzić wówczas na myszkę, ale dwa akcesoria na jednym biurku to o jedno za dużo.
Po trzecie zaś, w moim przypadku długie korzystanie z trackballa nadwyrężało kciuk. Być może jest to efekt sumy wszystkich czynności jakie wykonuję codziennie – w końcu korzystam sporo ze smartfonu, gdzie kciuk jest mocno wykorzystywany, do tego wieczorami używam gamepada, gdzie kciukiem obsługuję gałki analogowe, a na dodatek gram jeszcze na pianinie. Z dwojga złego wolę sporadycznie odczuwać zmęczenie dłoni wynikające z długiej pracy z myszą niż codzienne zmęczenie kciuka po korzystaniu z trackballa. Dlatego ja bez żalu wracam do swojego gryzonia.
Dla kogo jest MX Ergo?
Uważam, że trackball sprawdzi się główni w przypadku osób pracujących w biurze z programami nie wymagającymi szybkich i super precyzyjnych ruchów (czyli np. projektantów CAD, księgowych, PR-owców, sekretarek, blogerów itp.). Jeśli ktoś, tak jak ja, używa wielu programów graficznych w rodzaju Photoshopa czy Corela, może odczuwać spory dyskomfort. Użytkownik MX Ergo raczej nie wykorzysta też trackballa w grach. Ze względu na swoją ergonomię sprzęt może także być doskonałym rozwiązaniem dla osób chorujących na zespół cieśni nadgarstka, które mają problem z używaniem myszy.
Zaletą tego konkretnego urządzenia jest natomiast to, że MX Ergo ma bardzo wydajny akumulator. Na pełnym ładowaniu może przepracować nawet cztery miesiące, a minuta pod kablem zapewnia mu aż cały dzień pracy.
Pozostaje jeszcze kwestia ceny i ta jest niestety druzgocąco wysoka. W polskich sklepach trackball kosztuje około 348 zł (sprawdź aktualne ceny). Jak na sprzęt jednak mocno niszowy, przeznaczony głównie do biura i dodatkowo taki, który wymaga pewnego przyzwyczajenia w obsłudze moim zdaniem może zainteresować niewielką liczbę osób.
Specyfikacja techniczna
Wymiary | 132,5 x 51,4 x 99,8 mm |
Waga | 259 g z metalową płytką |
Sensor | optyczny Logitech |
Rozdzielczość | 380 DPI |
Liczba przycisków | 8 |
Łączność | bezprzewodowa Logitech Advanced 2,4 GHz |
Zasięg | około 10 m |
Akumulator | litowo-polimerowy 500 mAh |
Żywotność | 10 mln kliknięć |
Kompatybilność | Windows 7 lub nowszy, macOS X10.12 lub nowszy |