Parametry tego sprzętu dziś wzbudzałyby co najwyżej śmiech, ale wtedy był to sprzęt absolutnie nowoczesny i w rzeczy samej właśnie to urządzenie rozpoczęło wielką zmianę technologicznego świata, której skutki odczuwamy dziś. Pierwszy telefon komórkowy świata w niczym nie przypominał dzisiejszych mobilnych urządzeń. Przede wszystkim był to spory kawał elektroniki i tworzyw o wadze porównywalnej z masą dzisiejszych… ultrabooków. Tak, DynaTAC 8300 ważył 1,1 kg.
Nie był to jednak szczególnie wielki problem – urządzenia nie trzeba było zbyt długo trzymać przy uchu. Prowadzenie pierwszych rozmów komórkowych było usługą – wg dzisiejszych standardów – horrendalnie drogą, zatem dyskusje były nadzwyczaj treściwe. Zresztą wpływ na to miały również ograniczenia samego urządzenia. Zgodnie ze specyfikacją producenta model DynaTAC dysponował zasilaniem wystarczającym na prowadzenie 30 minut rozmowy. Pamięć tego urządzenia mieściła “aż” 30 numerów telefonów.
Pojawienie się osobistego telefonu komórkowego to głównie zasługa starszego pana z powyższego zdjęcia – Martina Coopera. Ten pracujący wówczas (w latach 70-tych ubiegłego wieku) w Motoroli inżynier, dziś już stateczny 90-latek na emeryturze, był pierwszym, który przekuł wizję rozmawiającego przez osobisty komunikator Kapitana Kirka z serialu Star Trek, w rzeczywistość. Nieprzypadkowo wymieniamy tu tę postać z kultowego serialu SF. Sam Cooper przyznał, że właśnie te sceny były dla niego inspiracją.
Interesujący jest również sposób w jaki Cooper zaprezentował swój wynalazek. Nie zorganizował zamkniętej prezentacji prasowej. Po prostu wziął swój wynalazek i udał się z nim na spacer po Manhattanie, nie mając wciąż pewności, czy urządzenie zadziała, a następnie wybrał numer swojego ówczesnego konkurenta, Joela Engela, inżyniera w AT&T. Rozmowa nie była długa, Cooper wspomina, jak Joelowi odebrało mowę, gdy usłyszał: „Joel, dzwonię do Ciebie z prawdziwego przenośnego telefonu komórkowego”.
Dziś fani technologii zapytani o najważniejsze osoby w historii branży z pewnością wymienią Billa Gatesa, Steve’a Jobsa, czy Larry’ego Page’a. Tymczasem nic nie ujmując tym trzem panom, oni tak naprawdę nie opracowali niczego od zera, lecz jedynie dopracowali pomysły innych. Warto zatem pamiętać również Martina Coopera. | CHIP