To jednak nie wszystko. W kwestionariuszu należałoby także podać numery telefonów, adresy e-mail i historię podróży, również z ostatnich pięciu lat, a także informacje o ewentualnych powiązaniach swoich krewnych z aktywnością terrorystyczną.
Propozycja dotyczy obywateli wszystkich państw, wobec których USA prowadzi politykę wizową, m.in. Polski. Zmiana ma być rozwinięciem polityki “skrajnej weryfikacji” potencjalnych imigrantów. Do tej pory urzędnicy sami szukali informacji w mediach społecznościowych tylko wtedy, gdy uznali, że jest to konieczne. Teraz wszystkie wpisy mają dostać jak na tacy od osoby aplikującej.
Pomysł nie podoba się organizacjom stojącym na straży wolności obywateli. – Ludzie będą musieli się teraz zastanawiać, czy to, co piszą w internecie nie będzie źle zinterpretowane lub niezrozumiane przez urzędnika państwowego. Jesteśmy także zainepokojeni tym, że administracja Trumpa niejasno definiuje pojęcie “działalności terrorystycznej”, ponieważ jest z natury polityczna i może być wykorzystywana do dyskryminacji imigrantów, którzy nie zrobili nic złego – komentuje Hina Shamsi z Amerykańskiego Związku Wolności Obywatelskich.
O tym, czy dekret zostanie przyjęty dowiemy się w ciągu najbliższych 60 dni. | CHIP