Smartfon cię poprowadzi
A więc, nie wiesz, gdzie jesteś. Choćby było zimno, ciemno i deszczowo, to jeszcze nie powód do paniki. Twoim najlepszym przyjacielem w takiej sytuacji będzie… telefon. Po prostu włącz Google Maps i sprawdź, gdzie się znalazłeś i w którą stronę powinieneś się skierować, żeby dotrzeć do najbliższej drogi. Tak, to naprawdę jest takie proste! Oczywiście, przydałoby się, żebyś potrafił w miarę sprawnie czytać mapy i był w stanie zorientować się, gdzie jest jaki kierunek, ale z tym powinien poradzić sobie każdy, kto choć raz używał mobilnej nawigacji. No dobrze, więc może skomplikujmy nieco sytuację.
Załóżmy, że nie możesz skorzystać z aplikacji z mapami, bo dostęp do internetu jest zbyt wolny, teren jest zbyt trudny, żeby próbować pokonać go w obecnych warunkach pogodowych, albo ty sam jesteś w na tyle złym stanie – chory, ranny, wyziębiony, zmęczony – że nie dasz rady dotrzeć do cywilizacji. W takiej sytuacji telefon posłuży ci do wezwania pomocy. Najprostszą, choć wcale nie najlepszą opcją jest po prostu wybrać numer. Może to być uniwersalny numer alarmowy 112, gdzie operator przełączy cię do odpowiedniej służby, albo lepiej, numer ratunkowy w górach: 601 100 300. Dzwoniąc na ten numer zostaniesz połączony od razu z centralą GOPR, a przez nią, z oddziałem Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego znajdującego się najbliżej twojej lokalizacji. Rozmawiając z tobą, ratownicy będą chcieli dowiedzieć się gdzie jesteś, jaka jest twoja sytuacja, ile masz lat i czy chorujesz na coś przewlekle. Im szybciej i dokładniej udzielisz tych informacji, tym szybciej otrzymasz skuteczną pomoc! I tu wyjaśnię, dlaczego rozmowa telefoniczna nie jest wcale optymalnym rozwiązaniem. Otóż jeśli z jakiegoś powodu nie jesteś w stanie samodzielnie dotrzeć do ludzkich siedzib, to prawdopodobnie jesteś bardzo zmęczony czy chory, albo kompletnie nie radzisz sobie ze zorientowaniem się w terenie. W takiej sytuacji są duże szanse, że nie będziesz potrafił sprawnie udzielić ratownikom informacji, których potrzebują, tym samym utrudniając im pracę i zmniejszając swoje szanse na szybką pomoc. Na szczęście, jest na to aplikacja.
Jeśli byłeś przewidujący – a po przeczytaniu tego tekstu na pewno już będziesz – to zawczasu zainstalowałeś aplikację Ratunek. Ta przygotowana we współpracy z GOPR i siecią Plus appka ma za zadanie jak najbardziej ułatwić życie tobie i ratownikom, dostarczając tym drugim wszystkich potrzebnych informacji przy jak najmniejszym angażowaniu w to ciebie. Po uruchomieniu aplikacji wystarczy trzy razy dotknąć wielkiego, umieszczonego centralnie logo, żeby Ratunek wysłała do centrali GOPR-u informację zawierającą twoje dane (w tym wiek, alergie, choroby – trzeba je jednak wcześniej wpisać!) i przede wszystkim, odczytaną z odbiornika GPS pozycję. Appka informuje też ratowników o tym, ile masz jeszcze prądu w baterii oraz jak dobry jest sygnał sieci komórkowej w miejscu, gdzie się znajdujesz. To daje GOPR-owcom precyzyjny obraz sytuacji, pozwalając dostosować działania do warunków. Co zrobią? Będą kierowali cię w stronę szlaku czy drogi, poradzą ci, jak masz sobie poradzić z trudnościami które napotkałeś, a jeśli będzie taka potrzeba, przybędą po ciebie i sprowadzą bezpiecznie do cywilizacji. Wykorzystanie aplikacji Ratunek pozwala na elastyczne używanie w zależności od potrzeby wszystkich metod komunikacji – rozmów głosowych, SMS-ów czy przesyłania danych – umożliwiając maksymalne uniezależnienie się od problemów z zasięgiem czy minimalizując zużycie energii.
No dobrze. Przyjmijmy, że nie mam zasięgu
Zupełny brak dostępu do sieci komórkowej w górach zdarza się częściej, niż gdzie indziej. Nawet w rejonach dobrze pokrytych zasięgiem stacji bazowych muszą trafić się miejsca, gdzie fale radiowe nie nie docierają. Nawet jednak w takiej właśnie okolicy smartfon wciąż może ci pomóc się odnaleźć. Po prostu skorzystaj z mapy okolicy zapisanej offline. Nie zapisałeś? Cóż, następnym razem na pewno to zrobisz…
Brak zapobiegliwości skutkuje tym, że będziesz musiał postarać się trochę bardziej. Jeśli chociaż rzuciłeś okiem na mapę trasy, w którą się wybierałeś, zapewne przynajmniej mniej-więcej wiesz, jak wygląda ukształtowanie terenu, w którym się znajdujesz. W którą stronę w okolicy jest rzeka, w którą najbliższa wieś, a w którą droga krajowa. Wystarczy więc wyznaczyć strony świata i iść w kierunku, w którym znajduje się coś, w co łatwo trafić, a co potem doprowadzi cię gdzieś, gdzie znajdziesz ludzi. Może to być skraj lasu, rzeka, droga czy linia kolejowa albo brzeg jeziora – cokolwiek, co pomoże ci zrozumieć, gdzie jesteś. Przejdźmy więc do zorientowania się, czyli wbrew źródłosłowowi (orient to po łacinie wschód) znalezieniu północy.
Znów, rozwiązanie problemu jest dużo krótsze, niż jego opisanie: w twoim smartfonie niemal na pewno jest aplikacja oferująca funkcję kompasu, która pozwoli ci błyskawicznie zidentyfikować strony świata, a jedyne co będziesz być może musiał zrobić to skalibrować ją przez wykonanie kilku obrotów telefonem.
Ciekawe możliwości dają smartwatche i zegarki sportowe. Część z nich jest wyposażona we własny odbiornik GPS, pozwalając na ustalenie pozycji, a niektóre, jak na przykład Garmin Fenix, mają nawet wbudowane podstawowe (czyli bardzo proste i mało szczegółowe) mapy! Jeśli GPS w twoim zegarku był włączony, możliwe że możesz skorzystać z opcji “powrotu po śladach”. Smartwatch poprowadzi cię wtedy z powrotem tą samą trasą, którą dotarłeś tu gdzie jesteś – bez żadnych map i konieczności orientowania się w terenie.
Wiele smartwatchy i zegarków sportowych jest też wyposażonych w elektroniczny kompas, pozwalając ci zorientować się w okolicy nawet bez użycia GPS-u.
A jeśli nie mam nic?!
Jak widać, kluczowe w tym wszystkim jest, żeby mieć ze sobą telefon z pełną prądu baterią a najlepiej także z zainstalowaną aplikacją Ratunek. Jeśli go nie masz… cóż. Wtedy będziesz musiał poradzić sobie inaczej.
Oczywiście, ogromnie pomogłoby, gdybyś miał ze sobą mapę, kompas czy odbiornik GPS ale najprawdopodobniej, zgodnie z prawami Murphy’ego, nie masz ze sobą żadnej z tych rzeczy.
Zapomnij o mchu, który podobno rośnie po północnej stronie drzew i mrówkach, których kopce są od tejże strony bardziej strome. Zarówno jedno, jak i drugie zasadniczo jest prawdą, ale tylko w pewnych specyficznych warunkach, które rzadko kiedy występują w naturze. Zamiast tego, użyjemy prostej i skutecznej metody, do której potrzeba dwóch powszechnie dostępnych rzeczy: słońca i zegarka. Idealnie byłoby, gdyby słońce świeciło na bezchmurnym niebie, a zegarek był wskazówkowy, ale poradzimy sobie także wtedy, kiedy – jak zwykle bywa – sytuacja nie będzie podręcznikowa. Po pierwsze, połóż zegarek płasko na dłoni, tak jakbyś trzymał kompas. Po drugie, wyceluj jego małą (godzinową) wskazówkę w stronę słońca. Powinieneś być w stanie zrobić to nawet, jeśli niebo będzie mocno pochmurne – może określaniu kierunku brakować będzie precyzji, ale lepszy taki, niż żaden. Jedyne, co musisz teraz zrobić, to podzielić kąt między małą wskazówką a cyfrą wyznaczającą godzinę 12 na pół – tam właśnie będzie południe. Północ, jak łatwo się domyślić, będzie znajdowała się dokładnie po przeciwnej stronie. No dobrze, zapytasz. A co, jeśli mój zegarek ma wyświetlacz LCD zamiast wskazówek? To proste: sprawdź która godzina, a potem… Narysuj tarczę zegara ze wskazówkami ustawionymi w odpowiedni sposób. Choćby sokiem z jagód na dłoni. Wiesz, co robić potem!
Kiedy wyznaczysz już kierunek w którym chcesz iść, pora zadbać o to, żeby nie kręcić się w kółko. Najprostszym sposobem – a takie zwykle są najlepsze – jest wyznaczenie biegnącej we właściwą stronę linii prostej przecinającej trzy kolejne charakterystyczne punkty terenowe. Patrząc z pierwszego z tych punktów wędrujesz w kierunku drugiego tak, żeby stale mieć go w jednej linii z trzecim. Kiedy do niego dotrzesz, punkt drugi staje się punktem pierwszym, punkt trzeci – drugim, a ty musisz znaleźć następny, także położony wzdłuż linii marszu, który będzie teraz tym trzecim. Teraz idziesz w kierunku drugiego, utrzymując go w linii z trzecim, a potem powtarzasz, powtarzasz, powtarzasz… Aż dotrzesz tam, gdzie chciałeś, nie zbaczając z obranego kierunku.
Jeśli zgubiłeś się w górach, ale warunki są dobre a tym masz siłę do marszu, dotarcie do ludzkich siedzib będzie jeszcze prostsze. Wystarczy, że będziesz cały czas szedł w dół! Najpierw dotrzesz do dna żlebu, nim dojdziesz do dolinki strumienia, idąc którą trafisz do doliny większego strumienia lub rzeczki. Jeśli będziesz szedł wytrwale wzdłuż jej biegu, na pewno szybko trafisz na jakąś przecinającą ją drogę – dalej będzie już prosto. Uwaga jednak! Musisz pamiętać, że spadnięcie z urwiska może skończyć się fatalnie, a każde, nawet w miarę łagodne zbocze pełne jest pułapek, gotowych przyprawić się o połamanie kości, wstrząs mózgu czy rozbicie głowy. Nie schodź na ślepo “byle w dół”, myśl i oceniaj, czy to będzie bezpieczne i czy nie pogorszy twojej sytuacji, zamiast ją poprawić. To samo dotyczy sytuacji, kiedy zagubionego w terenie złapie cię zapadająca ciemność. Zastanów się dobrze, czy teren nadaje się do pokonywania nocą z tym wyposażeniem, które masz przy sobie. Pamiętaj, że wykroty, stare okopy, powalone pnie i strome jary mogą okazać się śmiertelnie niebezpieczne i zmienić niegroźną przygodę w prawdziwą walkę o przetrwanie. I nigdy nie próbuj chodzić po ciemku “na przełaj” w górach. | CHIP