Pod uwagę brane są regulacje podobne do RODO, czyli dyrektywy Unii Europejskiej dotyczącej zarządzania danymi osobowymi. Dużym firmom za wyciek danych obywateli UE będzie groziło od 25 maja nawet 20 milionów złotych kary, albo 4 procent światowego obrotu danej firmy, w zależności od tego, która z tych kwot byłaby większa. O takie rozwiązanie został zapytany Mark Zuckerberg podczas przesłuchania przed amerykańskim Senatem i Kongresem. Stwierdził, co prawda, że to krok w dobrym kierunku. Jednak na zdjęciu pokazującym notatki miliardera można zobaczyć uwagę, że nie powinien mówić komisji, że Facebook już spełnia wymogi RODO. Portal ewidentnie stara się minimalizować straty, aby uniknąć najpoważniejszych konsekwencji wycieku.
Osobną kwestią pozostaje pytanie, czy instytucje rządowe faktycznie w lepszy sposób będą zarządzały zgromadzonymi przez serwis danymi. Zwłaszcza, że kilka miesięcy temu wyciekły informacje o praktycznie wszystkich obywatelach USA zgromadzone przez amerykańskie biuro wyborcze i przechowywane w chmurze Amazonu. Dane zawierały podobne informacje, jak te zebrane przez Cambridge Analytica. Z kolei miesiąc wcześniej w publicznym obiegu znalazło się 2 miliardy rekordów, pochodzących z serwisów społecznościowych, zebranych przez Departament Obrony USA. Dane również znajdowały się w usłudze AWS na niezabezpieczonym koncie. Te sprawy jednak szybko przycichły w mediach, w przeciwieństwie do Facebooka, choć skala jest porównywalna. | CHIP