Wszystko po to, by firma mogła gromadziłć w czasie rzeczywistym dane na temat reakcji widzów. Jak wiadomo Netflixowi bardzo zależy na dopasowywaniu treści do gustu użytkownika, gdyż im lepiej działa mechanizm rekomendacji, tym widz częściej wraca do serwisu. Do tej pory analitycy Netflixa mieli do dyspozycji bardzo ograniczone informacje – mogli co najwyżej sprawdzić, które seriale najszybciej są pochłaniane przez widzów, lub która premiera przyciągnęła przed ekrany największą liczbę osób. Dzięki nowemu rozwiązaniu firma będzie wiedziała, która scena wywołuje u widza wzruszenie lub śmiech, co zachwyca, a co denerwuje. To zaś pomoże przede wszystkim ulepszyć oryginalne produkcje, których w planach jest niemało.
Darmowy abonament nie będzie różnił się od płatnego pod względem udostępnionych materiałów. Pewną niedogodnością może być jedynie moment, w którym zapragniemy oglądać film na urządzeniu, które nie posiada kamery. Wówczas Netflix zablokuje tymczasowo dostęp do biblioteki i alternatywnie zaproponuje jeden z płatnych abonamentów. W ten sam sposób system zareaguje, gdy zgasimy światło w pomieszczeniu. A co z ochroną prywatności? Firma uspokaja, że transmisje obrazu z kamer użytkowników nie będą sprawdzane przez człowieka – całą analityką zajmie się specjalnie zaprojektowany algorytm.
Ciekawe, ile ze 103 milionów subskrybentów Netflixa zdecyduje się na zmianę abonamentu oraz jak wpłynie to na budżet firmy. W końcu jaki jest sens płacić za coś, co możemy mieć za darmo, prawda? | CHIP