Niestety wszelkie dokumenty i regulaminy związane z tym ubezpieczeniem dostępne są wyłącznie w aplikacji Play, do której osoby nie będące abonentami nie mają możliwości logowania, więc nie jestem w stanie sprawdzić na jakiej zasadzie operator zamierza rozpatrywać zgłoszone sprawy. Czy konieczne będą zrzuty ekranu potwierdzające zakup wirtualnego dobra? I w jaki sposób gracz udowodni, że jego konto padło ofiarą hakera, skoro straci do niego dostęp?
2 złote miesięcznie to niewielki koszt, biorąc pod uwagę ile pieniędzy wydajemy na gry. Według raportu “Kondycja Polskiej Branży Gier” z 2017 roku 20% graczy przynajmniej raz dokonało mikropłatności w grze przeglądarkowej, a 27% graczy przyznało, że średnio wydaje na dodatek do gry PC między 50-99 zł. Trudno jednak powiedzieć ile osób będzie zainteresowane ochroną swoich wirtualnych dóbr. Warto zauważyć, że sporo wydawców i producentów gier pomaga poszkodowanym graczom bezpłatnie w sytuacji zhakowania konta, więc umowa z zewnętrznym ubezpieczycielem w większości przypadków może nie być konieczna do dociekania swoich praw.
Co innego z drugim rodzajem ubezpieczenia Play, które dotyczy sprzętu i akcesoriów. W tym przypadku, w zależności od abonamentu możemy ochronić produkt nie tylko przed kradzieżą czy zdarzeniem losowym, ale w przypadku opcji premium (19,99 zł) również przed usterką wywołaną przez zalanie, przegrzanie lub mechaniczne uszkodzenie. Profesjonalne akcesoria gamingowe potrafią kosztować krocie, więc możliwość ich ubezpieczenia wydaje się dobrym pomysłem. Warto jednak przed skorzystaniem z takiej oferty dokładnie przestudiować regulamin, by później nie okazało się, że nie obejmie ono sytuacji, w której np. dziecko zrzuciło nam monitor z biurka. | CHIP