Naukowcy przepuścili przez Crafta ponad 25 tysięcy trwających trzy sekundy każdy klipów zawierających szczegółowy opis przedmiotów i akcji widocznych na ekranie. Dzięki uczeniu maszynowemu SI nauczyła się łączyć ze sobą postacie, tła i obiekty pochodzące z różnych scen w jedną, spójną całość. W efekcie udało się stworzyć program, który samodzielnie potrafił wykreować animację wyłącznie na podstawie opisu w rodzaju “Fred nosi czerwony kapelusz i spaceruje po salonie” czy też “Pebbles siedzi przy stole w pokoju i ogląda telewizję”.
Jakość wygenerowanych animacji nie jest tak perfekcyjna, jak w przypadku oryginałów. Nikt nie da się oszukać, że wyszły one spod ręki Hanna-Barbery. Ale w przyszłości tego typu procesy będą w stanie ułatwić prace nad skomplikowanymi animacjami, dzięki czemu widzowie nie będą musieli długo czekać na swoje ulubione filmy i seriale. Z drugiej jednak strony zautomatyzowanie twórczych procesów może prowadzić do obcięcia etatów czy obniżenia płac animatorów. Ten medal ma jak widać dwie strony.
Warto zauważyć, że na tej samej zasadzie Google niedawno stworzyło bota, który przetwarza opis na grafikę – w tym przypadku jednak chodzi o statyczny obraz, a nie animację, stąd też efekt końcowy wygląda trochę lepiej w przypadku internetowego giganta. | CHIP