Wybór takiej lokalizacji docelowej dla wystrzelonego satelity nie jest przypadkowy. Chodzi o zapewnienie łączności z przyszłym automatycznym modułem (robotem), który Chińczycy chcą umieścić po ciemnej stronie Księżyca. Mimo że ludzkość – dzięki Amerykanom – lądowała już na Srebrnym Globie, nigdy dotychczas nie wysłaliśmy z miękkim lądowaniem ani człowieka, ani maszyny – na drugą, niewidoczną z Ziemi stronę naszego naturalnego satelity.
Choć Chiny nie transmitowały publicznie startu rakiety wynoszącej satelitę Queqiao, to informację o udanym przebiegu misji opublikowała chińska rządowa agencja informacyjna Xinhua. Satelita oddzielił się od rakiety nośnej około 25 minut od startu i kontynuuje podróż do punktu L2. Ma osiągnąć cel po 8 dniach podróży. Następnie Chińczycy będą przez pół roku testowali 425-kilogramowego satelitę, aby upewnić się, że spełni on dobrze rolę przekaźnika telekomunikacyjnego.
Problem z lądowaniem czegokolwiek po ciemnej stronie Księżyca polega na tym, że z Ziemi nie ma możliwości bezpośredniego kontaktu z takim obiektem. Dlatego właśnie misja Queqiao jest kluczowa dla dalszego powodzenia ambitnych planów Chin dotyczących dotarcia robota na niewidoczną stronę Srebrnego Globu. Robot po wylądowaniu będzie mógł odbierać polecenia i wysyłać dane z Księżyca właśnie za pośrednictwem umieszczonego w punkcie libracyjnym L2 satelity telekomunikacyjnego. Satelita ten będzie wykorzystywał do łączności pasmo S (mikrofalowe o częstotliwości od 2 do 4 GHz) i pasmo X (mikrofalowe o częstotliwości od 8 do 12,5 GHz).
Agencja Xinhua podała również, że wystrzelony satelita oprócz funkcji telekomunikacyjnych został wyposażony w dwa instrumenty badawcze. Pierwszym jest holenderska antena radiowa, która ma badać częstotliwości blokowane przez ziemską atmosferę, natomiast drugi przyrząd to laserowy reflektor do bardzo dokładnych pomiarów odległości pomiędzy Ziemią a samym satelitą. | CHIP