EMUI należy do typu nakładek, które skłonny jestem oceniać pozytywnie. Nakładek mało inwazyjnych, dość elastycznych, próbujących ułatwiać pewne działania i umiarkowanie forsujących własne rozwiązania w opozycji do AOSP. Porównanie starszego i nowszego wariantu EMUI przemawia raczej na korzyść tego drugiego. Pierwsze co rzuca się w oczy, to skondensowana i bardziej logicznie poukładana główna lista ustawień.
Różowe ramki na ilustracji symbolizują rozmiar ekranu. W Honorze 9 Lite, częściowo również dzięki wyświetlaczowi 18:9, przewijanie listy ograniczone jest do minimum. Oczywiście EMUI 8.0.0 nie zostało pozbawione znacznej części opcji, po prostu umieszczono je głębiej w strukturze menu, przy czym śmiem twierdzić że obecnie są one łatwiejsze do odnalezienia, pomimo bardziej rozgałęzionego drzewa ustawień.
Nie zniknęło prawie nic ze starych udogodnień, za wyjątkiem trybu wyłączenia dotyku (ochrona przed przypadkowym uruchomieniem telefonu spoczywającego w kieszeni) i trybu obsługi w rękawiczkach. Nie wiem jak w Honorze rozwiązany jest pierwszy problem (ochrona stale włączona?), co do drugiego to wydaje się, że czułość digitizera jest na tyle wysoka, iż ta opcja stała się zbędna.
Najważniejsze niezmienione funkcje to: przycisk wiszący, tryb prosty (pojedynczy pulpit z 6 elementarnymi aplikacjami), wybór stylu ekranu głównego (domyślny brak szuflady aplikacji), obsługa jedną ręką (pomniejszanie obszaru roboczego ekranu), wyciszanie połączeń przychodzących i alarmów przez odłożenie telefonu ekranem do dołu, zaplanowane włączanie i wyłączanie, rozbudowany harmonogram trybu “nie przeszkadzać”, czy dodatkowe funkcje czytnika linii papilarnych (otwieranie panelu powiadomień, przewijanie zdjęć w Galerii).
W EMUI 8.0.0 bardziej zaawansowana i drobiazgowa stała się kontrola uruchamiania aplikacji, co pozwala na bardziej elastyczne ograniczanie ich “prądożerności” przy jednoczesnym utrzymaniu częściowej aktywności. Energooszczędności ma sprzyjać również możliwość zmniejszania rozdzielczości ekranu do 720 x 1440 (wymuszanej ręcznie lub aktywowanej inteligentnie przez system). Pojawiło się wybudzanie przez dwukrotne puknięcie w ekran oraz wykonywanie zrzutu ekranu przeciągnięciem trzema palcami (tradycyjna kombinacja Power + Volume Down oczywiście nadal działa). Nowością jest także opcja pozwalająca na ukrywanie paska z przyciskami nawigacyjnymi.
Bateria
Od pewnego czasu cała gama „średniaków” Huawei zbudowana jest na wspólnej bazie: którymś z Kirinów 65x (małe zapotrzebowanie na energię wynikające z użycia litografii 16 nm) i baterii 3000 lub 3340 mAh (w zależności od rozmiarów urządzenia). W wypadku P9 Lite oznaczało to bezproblemowe osiąganie od 5 do 7 godzin pracy przy włączonym ekranie w zakresie od 5 do 7 godzin.
Niestety zwlekałem zbyt długo z ostateczną przesiadką na Honora 9 Lite i jedyny miarodajny wykres pełnego rozładowania akumulatora obarczony jest sporą wadą: w zakresie od 100 do 60 proc. telefon pełnił rolę hotspotu Wi-Fi. Jest to jeden z nielicznych scenariuszy użytkowania, w którym dużemu zużyciu energii nie towarzyszy aktywność ekranu i w związku z tym osiągnięty SoT wygląda dość mizernie.
Tak czy owak Honor 9 Lite, podobnie jak jego kuzyni, daje niemalże stuprocentową pewność przetrwania doby bez potrzeby ładowania. Na marginesie dodam, że jako użytkownik w małym stopniu uzależniony od smartfona i z reguły pozostający w strefie dobrego zasięgu sieci komórkowej, niejednokrotnie zmuszony byłem ładować P9 Lite dopiero po 3 lub nawet 4 dniach. Zastrzegam przy tym, że mam zwyczaj wyłączać telefon na noc.
Wydajność
AnTuTu nie jest benchmarkiem doskonałym. Potrafi dać zniekształcone pojęcie o wydajności urządzenia, szczególnie gdy ograniczymy się jedynie do oceny sumarycznego wyniku. Ale cóż, jest bardzo popularny, nie pozostaje mi więc nic innego jak zaprezentować jego rezultaty. Naturalnie ponownie skorzystam z okazji i porównam je z osiągami P9 Lite.
W sekcji CPU zgodnie z oczekiwaniami odnotowujemy kilkunastoprocentowy wzrost (wyższe taktowanie czterech „mocniejszych” rdzeni Kirina 659 w stosunku do Kirina 650). Oba układy mają identyczne GPU, ale w renderowaniu testowych scen bierze również udział główny procesor, a więc wzrost o kilka procent jest logiczny. Pozostałe dwie sekcje AnTuTu celowo rozwinąłem, ponieważ tu w mniejszym lub większym stopniu znajduje odzwierciedlenie wydajność pamięci masowej. I tu też ujawnia się również pewna słabość AnTuTu. Wyraźnie odczuwalna subiektywnie większa żwawość i responsywność Honora nie idzie w parze ze znacznymi różnicami ogólnych wyników benchmarka. Niemal trzykrotnie wyższy „ROM score” przenika w jakimś stopniu do innych testów cząstkowych, ale całkowity wpływ pamięci flash na ogólny wynik pozostaje niewielki.
Można więc pokusić się o stwierdzenie, że gdyby Honor 9 Lite wyposażony był w stację dyskietek zamiast pamięci NAND („ROM score” bliski zeru) dla AnTuTu byłby i tak wydajniejszym od P9 Lite urządzeniem, choć w praktyce nie dałoby się go używać.
A flash w Honorze jest znacząco szybszy:
Wpływ szybkości pamięci masowej na ogólną wydajność jest dość często niedoceniany. Warto pamiętać, że jeszcze kilka lat temu powszechnie spotykało się smartfony z zapisem sekwencyjnym na poziomie kilku MB/s i losowym rzędu kilkudziesięciu IOPS. Postęp w tej dziedzinie jest nieporównywalnie większy niż w wypadku wzrostu mocy obliczeniowej mobilnych chipsetów.
Start systemu w Honorze trwa 19 sekund, a 27 sekund w P9 Lite. Trudno mi ocenić w jakim stopniu odpowiedzialne są za to zoptymalizowane procedury startu w Oreo.
Pozostałe komponenty sprzętowe
Od momentu jego upowszechnienia się, skaner linii papilarnych był zawsze mocną stroną smartfonów Huawei. Honor 9 Lite nie jest tu wyjątkiem i może pochwalić się bardzo szybkim i niemalże nieomylnym czytnikiem, umieszczonym w miejscu które subiektywnie uznaję za najodpowiedniejsze. Kłopotów nie powinien sprawiać odbiornik GPS/GLONASS/Beidou. P9 Lite spisywał się pod tym względem bez zarzutu, a aplikacja testowa ujawnia znacząco większą czułość anten w Honorze. Nie zawodzą podzespoły audio. Głośniczek do rozmów ma wystarczającą skuteczność i nie wprowadza zauważalnych zniekształceń. Zespół mikrofonów zdaje się dobrze wywiązywać z zadania redukowania hałasów otoczenia. Rejestrowane dźwięki (dyktafon, wideo) mają zupełnie zadowalającą jakość. Nie zdążyłem jednak sprawdzić działania mikrofonów w ekstremalnie głośnych warunkach. Uwzględniając fizyczne ograniczenia dotykające miniaturowe głośniki multimedialne w smartfonach, oceniałem dotąd P9 Lite ponadprzeciętnie dobrze. Głośnik w Honorze jest zauważalnie głośniejszy, choć osiąga to w pewnym stopniu dzięki wyraźnemu uwypukleniu pasma w przedziale 2-4 kHz. Nie uznaję tego za wadę, a w wypadku reprodukowania mowy wręcz za zaletę.
Warto przestrzec potencjalnych nabywców, że istnieją warianty Honora 9 Lite niewyposażone w moduł NFC. Zdaje się jednak, że oficjalne kanały dystrybucyjne w Polsce nie oferują tych okrojonych wersji.
Choć modne stały się ostatnio narzekania na zbyt wolne wdrażanie standardu USB-C, to na pocieszenie wypada wspomnieć, że port micro USB w Honorze może pracować w trybie hosta (OTG).
Radiofonia analogowa wkroczyła już w swą schyłkową fazę, tym niemniej Honor 9 Lite nadal ją wspiera za pomocą stosownego modułu i prościutkiej, ascetycznej wręcz aplikacji (brak w niej choćby nagrywania).
Końcowe wnioski
Honor 9 Lite to w mojej ocenie bardzo udany przedstawiciel smartfonów ze średniej półki cenowej. Jego atutami są: ekran 18:9 otoczony względnie wąskimi ramkami, podzespoły gwarantujące absolutnie wystarczającą wydajność w olbrzymiej większości zastosowań (z wyłączeniem wymagających gier), ponadprzeciętnie dobre jak na ten segment aparaty, obecność NFC i – last but not least – estetyczne wzornictwo.
Urzekający szklany tył ma jednakwadę – smartfon jest niewiarygodnie śliski. Tutaj jako antidotum można zastosować ochronne etui lub też alternatywny zakup bliźniaczego sprzętowo i cenowo Huawei P Smart.
Czytelnik: Marek Błaszczyk
Komentarz CHIP-a:
Wśród smartfonów do 1000 zł konkurencja jest ogromna, ale Honor 9 Lite wyróżnia się wśród niej przede wszystkim estetyką (ekran 18:9, lustrzana obudowa), na którą zwrócili uwagę wszyscy nasi testerzy. Wynik z benchmarków i konkluzja czytelnika potwierdzają to, co zauważy każdy użytkownik tego modelu – w trakcie korzystania z Honora 9 Lite nie ma się wrażenia obcowania z budżetowym modelem, dzięki zaawansowanym opcjom EMUI 8.0, przyzwoitym parametrom i podwójnemu aparatowi, który radzi sobie lepiej niż można by oczekiwać w tym segmencie cenowym. | Sylwia Zimowska