Okazuje się, że za tak wysokie liczby odpowiada głównie jeden typ ataku – WannaCry, który stanowił aż 9/10 wszystkich wykryć dokonanych przez specjalistów. Od października 2016 ataki z wykorzystaniem innych rodzajów ransomware znacząco spadły, choć zintensyfikowały się ponownie we wrześniu 2017 roku.
Według raportu, ransomware będzie ewoluował w stronę globalnych ataków skoncentrowanych na korporacjach a nie prywatnych użytkownikach. Specjaliści mówią tu np. o rodzinie zagrożeń SamSam, które przedostają się do systemów przez niezabezpieczone porty RDP (Remote Desktop Protocol), o czym ostatnio przekonały się urzędy w Atlancie. Sean Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa w F-Secure twierdzi, że początkujący hakerzy stracili zainteresowanie oprogramowaniem do wymuszania okupów. Dlaczego?
— Prawdopodobnie największe znaczenie ma cena bitcoina, ponieważ dzięki niej kopanie kryptowalut stało się dla cyberprzestępców o wiele bardziej opłacalne i zapewne mniej ryzykowne. Powodem mogą być też spadające przychody, ponieważ świadomość zagrożeń zachęciła wielu użytkowników do regularnego tworzenia kopii zapasowych. Nie bez znaczenia jest spadek „wiarygodności” hakerów, jeśli chodzi o spełnianie obietnic odszyfrowania danych. Należy jednak pamiętać, że cyberprzestępcy wykorzystają każdą możliwą okazję i znowu sięgną po ransomware, jeżeli tylko warunki będą dla nich odpowiednie — podsumowuje Sullivan.
Dopiero co pisaliśmy o nowym ataku WannaCry na amerykańską szkołę. Jak się okazuje, nie wszyscy zaktualizowali system Windows, który załatał lukę wykorzystywaną przez wirus. Nawet jeśli hakerzy rzeczywiście mniej interesują się ransomware, warto pamiętać o update’owaniu systemu i o oprogramowaniu antywirusowym. | CHIP