Ostatni raz indyjscy operatorzy na polecenie rządu wyłączyli internet 26 lipca po zamieszkach, do których doszło w Navi Mumbaju. Protestujący domagali się dostępu do edukacji i posad w administracji dla osób z kasty Maratha. Podczas 6-godzinnego protestu tłum niszczył i blokował transport publiczny, podpalał policyjne radiowozy i rzucał kamieniami w policjantów. Policja użyła broni palnej, gumowych kul i gazu łzawiącego. 108 osób trafiło do szpitali, była jedna ofiara śmiertelna. 25-latek Rohan Tadkar zginął trafiony kamieniem przez protestujących.
As per the government instructions, data and SMS services has been temporarily stopped in Navi Mumbai because of which you are not able to use the service. You will be able to use Internet service at the earliest – Delna
— JioCare (@JioCare) July 26, 2018
Indyjskie władze obawiają się, że protesty za pośrednictwem sieci mogą się rozlać na resztę kraju, w którym mieszka 1,3 miliarda ludzi. Wyłączenia sieci występują też podczas egzaminów, aby utrudnić zdającym ściąganie. Podobne postępuje Algieria, która w czerwcu wyłączyła dostęp do sieci na pięć dni z powodu państwowych egzaminów kończących szkoły średnie. Ostatnio w Indiach dochodzi też do linczów z powodu fake newsa rozsyłanego za pomocą komunikatora Whats App. W Indiach zginęły już 22 osoby po tym, jak po sieci rozeszła się fałszywa informacja o gangu porywającym dzieci. | CHIP