Film, który tak rozjuszył internautów z Indii jest rozsyłany za pomocą WhatsAppa. Widać na nim jak dwóch mężczyzn na motocyklu podjeżdża do dziecka i porywa je. W rzeczywistości jest to część kampanii społecznej emitowanej w Pakistanie (wideo powyżej). Osoby rozsyłające film wycięły fragment, w którym motocykliści wracają z dzieckiem i transparentem z ostrzeżeniem dla rodziców. Zamiast niego w dalszych wiadomościach oszuści podają nieprawdziwą informację o porwaniach, które rzekomo miały miejsce tego samego dnia. Oczywiście, jak w przypadku każdego łańcuszka (w tym wypadku makabrycznego), pojawia się prośba o przekazanie ostrzeżenia dalej. Tą drogą powstaje zbiorowa histeria prowadząca do poszukiwań sprawców na własną rękę. Ofiarami akcji stają się osoby niewinne, a im bardziej nie przyznają się do winy, tym agresja tłumu jest większa.
Z komunikatora WhatsApp korzysta w Indiach 200 milionów ludzi. Platforma zapowiedziała poprawki i współpracę z indyjskimi władzami. Chce między innymi oznaczać podejrzane wiadomości. Istnieje jednak obawa, że działania nie będą skuteczne. Wszystko przez to, że w przeciwieństwie do Google’a czy Facebooka, informacje przesyłane za pomocą komunikatora są prywatne i WhatsApp musiałby przeglądać je w celu sprawdzenia wiarygodności. WhatsApp przy okazji zastrzega, że nie planuje rezygnować z szyfrowania wiadomości.
Cała sytuacja przypomina jeden z odcinków serialu “Black Mirror”, w którym internetowi mściciele uprzykrzają życie pedofilom. W tym wypadku rzeczywistość okazuje się bardziej brutalna od fikcji. | CHIP