https://twitter.com/LitwinskiP/status/1018733678250381312
Inni dostali od MyHeritage takie informacje znacznie wcześniej. Nasz czytelnik odebrał list 16 czerwca. Podobną wiadomość w tym samym okresie przeczytał też Andrzej Pająk:
— 15 czerwca odebrałem pismo od MyHeritage z informacją o wycieku danych. Fajne było to, że dość długi e-mail był napisany po polsku i językiem zrozumiałym dla każdego. Postanowiłem nie zmieniać haseł a całkowicie usunąć konto. Nie ze względu na wyciek danych, ale ponieważ serwis w darmowej wersji okazał się dla mnie mało przydatny. Kradzież danych była tylko impulsem, by zadbać o prywatność. To swoją drogą przypomina, że tu i tam zostawiamy dane, żeby coś sprawdzić, coś przetestować. A potem zapominamy… a internet o nas nie zapomina – zauważa już były użytkownik MyHeritage.
Czytelnicy piszą do nas także, że bankowi konsultanci dzwonią do nich z kolei w sprawie wycieku w serwisie Ticketmaster. To również wydarzenie z ubiegłego miesiąca. Serwis zajmujący się sprzedażą biletów na koncerty i imprezy sportowe zauważył na swoich serwerach podejrzaną aktywność 23 czerwca. Według firmy, zagrożonych jest co najmniej 40 tysięcy osób, głównie Brytyjczyków, jednak problem dotyczy również Polaków. Według naszych informacji, banki powiadamiają klientów o niebezpieczeństwie i proponują blokadę kart płatniczych.
Trzeba zaznaczyć, że zarówno Ticketmaster, jak i MyHeritage pisały na swoich stronach o kradzieży danych. Jednak klienci niekoniecznie regularnie tam zaglądają. A w ważnych sprawach firmy powinny być w stanie szybko, bezpośrednio dotrzeć do zainteresowanych. Wiele portali, z których korzystamy, gromadzi o nas dane. Warto pamiętać, że możemy zażądać wglądu w nie, a także całkowitego usunięcia zebranych informacji. | CHIP