Pierwsza dobra zmiana to cena. ZenFone 4 w dniu premiery kosztował 2000 złotych, co w stosunku do jego możliwości wydawało się zdecydowanie za wysoką kwotą. ZenFone 5 w polskich sklepach kosztuje 1700 złotych. A teraz szczegóły.
ASUS ZenFone 5: wygląd i ergonomia
Największej zmiany doczekał się ekran. Teraz jest on nie tylko większy (6,21″), ale też ma wycięcie w górnej części wyświetlacza mieszczące czujnik światła, głośnik i aparat przedni. Antyfanów takiego rozwiązania od razu uspokajam, wycięcie można wyłączyć w ustawieniach. Wówczas u góry zobaczymy po prostu standardowy, czarny pasek z godziną i innymi powiadomieniami.
Przy niemal identycznych wymiarach urządzenia co w ZenFone’ie 4 (Zenfone 5 jest o 2 mm krótszy) osiągnięto przekątną ekranu o 0,7″ większą. Jest to spowodowane nie tylko pojawieniem się notcha, ale też usunięciem przycisku Home. Z obu stron smartfon pokryty jest szkłem 2.5D, które spina metalowa ramka. Krawędzie są przy tym dość ostre co uważam za plus, ponieważ telefon pewniej leży w dłoni. Polecam jednak założyć od razu silikonowe etui dołączone do zestawu, bo szklany tył mimo wszystko sprzyja ślizganiu się urządzenia.
Kolejną zmianą jest przeniesienie czytnika linii papilarnych z przycisku Home na tył smartfonu, w miejsce najbardziej ergonomiczne, którego palec wskazujący dotyka naturalnie. Tak jak w ZenFone’ie 4, plecy urządzenia bardzo ładnie załamują światło na krawędzi czytnika, co sprawia, że obudowa wydaje się mniej banalna, a zarazem daleko jej do odpustowego efektu lustra. Wrażenie elegancji potrafi popsuć jedynie palcujące się szkło.
Jeśli chodzi o krawędzie, tu zaskoczeń brak. Na dole znajdziemy głośnik, mikrofon, USB typu C oraz wejście mini-jack. Jedyne przyciski fizyczne umiejscowiono na prawej krawędzi, natomiast z lewej strony znajdziemy wysuwaną tackę na kartę nano SIM oraz wejście dla karty pamięci o pojemności do 2 TB (opcjonalnie można zamiast karty micro SD włożyć drugą nano SIM).
ASUS ZenFone 5 ma tu wadę w jednym punkcie – podwójny aparat wystaje teraz znacząco poza bryłę telefonu, co naraża obiektywy na zarysowania w przypadku, gdy będziemy kłaść smartfon ekranem do góry. Szkoda, bo w ZenFone’ie 4 rozwiązano to lepiej.
Wyposażenie i łączność
Poza samym smartfonem w pudełku znajdziemy szybką ładowarkę, igłę ułatwiającą wysunięcie tacki z kartami, silikonowe etui, instrukcję oraz dokanałowe słuchawki ZenEar Pro z wymiennymi końcówkami, które obsługują dźwięk przestrzenny w systemie DTS 7.1 Virtual Surround. Wiele flagowców nie na w standardowym wyposażeniu etui, a jest to bardzo praktyczny dodatek, nawet jeśli tani.
Łączność w nowym ASUS-ie wypada lepiej niż w “czwórce”. Poprzedni model nie miał NFC. Tutaj poza technologią zbliżeniową znajdziemy także LTE, Wi-Fi 802.11ac (2.4 i 5 GHz) z WiFi Direct, Bluetooth 5.0 z zaawansowanym profilem dystrybucji audio A2DP, radio FM, GPS z GLONASS oraz BDS. Ponadto każdy użytkownik otrzymuje przy uruchomieniu smartfonu 100 GB wolnej przestrzeni na Dysku Google na 12 miesięcy.
Na kolejnej podstronie piszemy m.in. o ekranie i baterii ZenFone’a 5.
Ekran
6,2-calowy wyświetlacz o rozdzielczości Full HD+ (2246 x 1080) już przy pierwszym kontakcie robi bardzo dobre wrażenie. Ekran zapewnia 100-procentowe pokrycie palety barw DCI-P3, dzięki czemu używając go, możemy liczyć na szeroki zakres żywych i nasyconych kolorów.
Jasność na poziomie 550 nitów gwarantuje czytelność na dworze. Nie brakuje regulacji temperatury barw, automatycznego dopasowywania jasności do warunków, a także harmonogramu filtru niebieskiego światła. W przypadku tego ostatniego możemy wybrać opcję bardziej “inteligentną”, która włączy filtr nie o wybranej przez nas godzinie, ale wtedy, gdy uzna to za stosowne. Ustawienia ekranu pozwalają na włączenie funkcji, dzięki której wyświetlacz nie wygasi się, gdy będziemy trzymać go pionowo, co przyda się osobom lubiącym czytać e-booki. Niestety z moich testów wynika, że wystarczy trzymać smartfon pod lekkim kątem, by funkcja ta nie działała (ekran wygasza się). Wyświetlaczowi trudno cokolwiek zarzucić. Może brak HDR-u? Ale w końcu czymś ASUS ZenFone 5 musi się różnić od drogich flagowców.
Bateria
ZenFone 5 ma to samo ogniwo co ZenFone 4. Pojemność 3300 mAh nie jest wysoka, ale w zupełności wystarcza, nawet przy dość częstym sięganiu po smartfon.
Przy standardowym użytkowaniu (godzina surfowania po sieci, 30 minut robienia zdjęć, godzina oglądania filmów na YouTube’ie, 35 minut gry w “PUBG”) czas wykorzystania energii przez ekran wyniósł 5 godzin i 45 minut. ZenFone 5 wytrzyma spokojnie 14 godzin pracy, a zatem ponad połowę doby. Oczywiście ten czas możecie jeszcze wydłużyć, gdy zrezygnujecie z wysokiej jasności ekranu i podwyższonej wydajności.
Niestety gorzej od poprzednika smartfon radzi sobie z odzyskiwaniem energii. Wciąż mowa jest tutaj o szybkim ładowaniu początkowym (15% naładujecie w 15 minut), ale sumarycznie proces naładowania baterii od zera do 100% trwa dłużej (około 2 h, a nie 70 minut), ponieważ zarządza nim sztuczna inteligencja. Działa to w ten sposób, że smartfon wykrywa schematy ładowania dla danego użytkownika i szacuje, kiedy telefon jest podłączony najdłużej, czyli np. w nocy. Wtedy zmniejsza tempo ładowania, by wydłużyć żywotność akumulatora. Z kolei za dnia, gdy zwykle tylko podładowujemy baterię, smartfon odzyskuje energię w szybszym tempie.
Wydajność
ASUS ZenFone 5 dostał 8-rdzeniowy procesor Qualcomm Snapdragon 636, układ Adreno 509 i 4 GB pamięci RAM. Już w poprzednim modelu nieco słabszy procesor okazał się wystarczający, żeby sprostać wymaganiom przeciętnego użytkownika, a tutaj jest pod tym względem jeszcze lepiej. Osiągi w dwóch popularnych benchmarkach pokazują prawie dwukrotnie lepsze wyniki.
Za lepszą wydajność odpowiada tutaj nie tylko nowszy procesor, ale też sztuczna inteligencja. Po włączeniu funkcji “Przyśpieszenie AI” Snapdragon 636 staje się o 12,7% szybszy. I o ile trudno zauważyć to na co dzień, bo nawet bez włączonej funkcji system nie krztusi się przy uruchomionych kilku aplikacjach równocześnie, o tyle wyższe wyniki od razu widać w benchmarkach. Przykładowo w Geekbenchu ZenFone 5 osiąga wynik 1327 punktów w teście jednowątkowym i 4787 punktów w teście wielowątkowym, natomiast po włączeniu “przyśpieszenia AI” osiąga odpowiednio 1501 i 5365 punktów, co w tym drugim przypadku plasuje go na równi z Samsungiem Galaxy S7 i nieco wyżej niż urządzenie Google Pixel.
O ile w aplikacjach i grach nie miałam z ZenFone’m 5 żadnego problemu, o tyle odniosłam wrażenie, że wolniej pracuje sam interfejs. Pasek powiadomień nie zawsze wyjeżdżał płynnie, Facebook i YouTube otwierały się dłużej niż w Galaxy S9+. Kilkakrotnie zdarzyło mi się też zawiesić domyślną aplikację aparatu przy zmianie rozdzielczości nagrywanego filmu. Są to jednak drobnostki.
Dźwięk i mikrofon
Zenfone 5, podobnie jak poprzednik, wyposażony został w dwa głośniki pozwalające na odtwarzanie dźwięków w trybie stereo z certyfikatem Hi-Res Audio. System obsługuje również wirtualny dźwięk przestrzenny. W oprogramowaniu znajdziemy dodatek – jest to tzw. kreator audio, który pełni rolę automatycznego equalizera zdefiniowanego dla konkretne słuchawki (w bazie jest około 400 modeli).
Oczywiście jeśli efekt automatyczny nam nie odpowiada, można ustawić dowolne parametry i wyregulować tony wysokie czy niskie. Głośniki grają wyraźnie i bardzo głośno – w zasadzie tylko niewiele gorzej od tych z Galaxy S9+ z technologią Dolby Atmos, które uważam za jedne z najlepszych w smartfonach. Nie polecam ustawiać głośności maksymalnej (głośniki “duszą się”), ani włączać trybu “na zewnątrz” (dodaje efekt pogłosu).
Pochwalić trzeba mikrofon, a w zasadzie dwa mikrofony z redukcją szumów otoczenia. Rejestrowany głos jest czysty i nieźle redukuje nieistotne dźwięki tła np. muzykę czy odgłosy ulicy.
Dalej w teście biometria i oprogramowanie.
Biometria
Poza standardowym hasłem i wzorem możemy wykorzystać do odblokowania urządzenia dwie opcje. Pierwsza to skaner linii papilarnych, który umiejscowiono z tyłu. Równocześnie możemy zarejestrować do pięciu odcisków palców. Niestety choć producent chwali się szybkością czytnika na poziomie 0,3 sekundy, opóźnienie jest jednak większe.
Chociaż nie jestem fanką biometrii opartej na rozpoznawaniu twarzy, to w przypadku ZenFone’a 5 muszę przyznać, że działała bardzo dobrze. Miałam wrażenie, że nawet szybciej niż skaner linii papilarnych. Nie musiałam wcale zmieniać odległości trzymania smartfonu. Po prostu podnosiłam go i urządzenie było odblokowane. Niestety po zmroku poprawność identyfikacji twarzy spada, więc wygodniej pozostać przy czytniku.
Oprogramowanie
ASUS ZenFone 5 pracuje pod kontrolą ZenUI 5.0, czyli nakładki na Androida Oreo. Od czystego Androida różni się głównie większą liczbą ustawień i kilkoma przydatnymi funkcjami. Do dyspozycji mamy Twin Aps, czyli możliwość jednoczesnego uruchamiania wybranych aplikacji na dwóch różnych kontach (np. Facebooka, Instagrama czy YouTube’a). Page Maker pozwala zapisywać strony internetowe do późniejszego przeglądania w trybie offline (komukolwiek to jeszcze dziś potrzebne?). Jest również funkcja OptiFlex, która w teorii przyśpiesza uruchamianie maksymalnie czterech aplikacji. Gołym okiem jednak żadnej różnicy w tym procesie nie zauważyłam.
Przyłożono się również do kwestii bezpieczeństwa użytkownika. Po uprzedniej konfiguracji możemy z poziomu górnego paska ustawień wybrać raportowanie lokalizacji wybranej grupie kontaktów, które będą mogły śledzić nasze położenie na mapie (smartfon musi mieć włączony GPS i transfer danych). Można także zaprogramować funkcję SOS – wystarczy nacisnąć szybko trzy razy przycisk zasilania, by wykonać automatyczne połączenie na wskazany numer. Przydatna jest również kontrola rodzicielska. Jeżeli zdarza nam się udostępniać swój telefon dziecku, możemy wprowadzić smartfon w tryb, w którym młody użytkownik włączy tylko wybrane przez nas aplikacje, i na określony czas. Da się też zablokować w tym trybie połączenia wychodzące. Dla starszych bądź niedowidzących osób jest tryb łatwy, w którym ograniczono interfejs do dużych, czytelnych ikon i podstawowych aplikacji.
ZenUI pozwala także użytecznie personalizować telefon pod kątem skrótów i ułatwień. Możemy aktywować opcję, która uruchomi wibrację za każdym razem, gdy podniesiemy telefon, a będą nowe powiadomienia. Możemy ustawić skróty do uruchamiania aparatu czy wykonywania zrzutu ekranu lub przypisać gest odcisku palca. Zimą przyda się na pewno tryb rękawiczek, który zwiększa czułość dotyku. Jest również ZenMotion, czyli możliwość przypisania gestów w trybie wygaszonego ekranu do konkretnych aplikacji (np. narysowanie palcem litery C włączy aparat). O porządek i wydajność dba PowerMaster, z poziomu którego wybierzemy interesujące nas warianty oszczędzania energii, wyczyścimy pamięć w aplikacjach itp.
Gdy tylko uruchomimy jakąkolwiek grę, wysuwane jest menu Game Genie, które pozwala włączyć większą wydajność, zrobić zrzut ekranu, nagrać film czy też strumieniowaniać rozgrywkę do mediów społecznościowych. Funkcje, które doceni każdy gracz.
Jeśli chodzi o sam wygląd interfejsu, ASUS daje dostęp do szeregu bezpłatnych i płatnych motywów i tapet, w tym także automatycznie zmienianych w zależności od pory dnia. Irytujące potrafią być jedynie powiadomienia dotyczące aktywacji “Przyśpieszenia AI”, kiedy nie mamy tej funkcji włączonej.
Podsumowując tę sferę, oprogramowanie nie jest przeładowane niepotrzebnymi aplikacjami czy bezużytecznymi funkcjami.
Na ostatniej podstronie omawiamy aparaty fotograficzne ASUS-a.
ASUS ZenFone 5: aparaty główne – zdjęcia
Pierwszy z modułów z sensorem Sony IMX363 pozwala wykonać zdjęcie w rozdzielczości 12 megpikseli (tylko przy proporcjach 4:3, popularne 16:9 mają niższą rozdzielczość). Obiektyw o jasności f/1.8 dysponuje autofokusem z detekcją fazy. Drugi aparat z sensorem Omnivision 8856 pozwala zrobić szerokokątne ujęcia (120o) w rozdzielczości 8 megapikseli. Pomocniczy obiektyw radzi sobie gorzej w trudnych warunkach oświetleniowych z uwagi na przysłonę jedynie f/2.2.
Interfejs aparatu jest bardzo przyjazny. Wszystkie funkcje dostępne są w intuicyjnych miejscach, łatwo znajdziecie samowyzwalacz czy zmienicie proporcje fotografii. Samsung mógłby tutaj od ASUS-a sporo się nauczyć. Przeciągając ekran w lewo, otwieramy menu trybów, przeciągając w prawo mamy kolorowe filtry (raczej zbędny detal). Tylko raz aplikacja aparatu zawiesiła mi się – przy próbie zmiany rozdzielczości filmu.
Tryb automatyczny
Podobnie jak Huawei, ASUS postanowił wykorzystać SI do pomagania amatorom mobilnej fotografii. Po włączeniu aparatu smartfon automatycznie wykrywa jeden z 16 rodzajów scen (np. pies, kot, jedzenie, zachód słońca, kwiat, roślina itp.) i na jego podstawie dobiera najlepsze parametry zdjęcia. Efekt jest przekonujący. Aparat rozpoznaje też kody QR i przenosi pod wskazany w nich adres strony.
Moim zdaniem, największy postęp mamy w ZenFone’ie 5 w kwestii HDR. Zdjęcia z szerszym zakresem tonalnym wyglądają świetnie, bez zbędnego efektu “dramatyzmu sceny”. Warto HDR włączać zawsze wtedy, gdy fotografujemy pod światło, przy gorszym świetle lub gdy zależy nam na uchwyceniu spektakularnego nieba. Możemy zdać się na SI, która automatycznie włączy nam ten tryb, gdy uzna to za stosowne.
Bokeh, czyli tryb portretowy
Jeżeli zależy nam na znacznym rozmyciu tła, możemy włączyć tryb portretowy, który symuluje efekt właściwy lustrzankom. Poziom głębi da się ręcznie regulować i radzę nie używać wartości maksymalnych, by zdjęcie nie wyglądało zbyt sztucznie. Tryb ten najlepiej zdaje egzamin przy fotografiach makro. W przypadku portretów trąci to po prostu tandetą, zwłaszcza że algorytmy niekiedy mają problem z poprawnym odcięciem włosów postaci na pierwszym planie od tła.
Zoom
Dwukrotne przybliżenie to słabszy punkt aparatu. O ile na ekranie smartfonu być może nie dostrzeżecie znacznej straty jakości, to po przerzuceniu plików do komputera okaże się, że poziom szumów jest spory i nie zachęca do częstego korzystania z tej funkcji.
Zdjęcia nocne
Poprzedni model ZenFone’a zaskakiwał dobrą jakością zdjęć w słabszych warunkach oświetleniowych. Nowa generacja, mam wrażenie, radzi sobie tu gorzej. Zdjęcia są bardziej zaszumione i rozmyte, choć mamy do czynienia przecież z nowszym sensorem. Jednak jest to jakość akceptowalna.
Tryb profesjonalny
W tym trybie możemy do woli ustawiać wszystkie parametry fotografii: czas ekspozycji, przysłonę, jasność, balans bieli itp. Jest to narzędzie dla użytkowników, którzy chcą wycisnąć z aparatu efekt, na jaki zwykle nie pozwala tryb automatyczny. Przykładem mogą być np. motywy związane z malowaniem światłem.
Obiektyw szerokokątny
Zdjęcia wykonane drugim aparatem wypadają zauważalnie gorzej od tych zrobiony za pomocą sensora Sony – nie tylko ze względu na niższą rozdzielczość. Są często rozmyte i bardziej zaszumione. Sporadycznie zniekształcają też kolory, ale mają zaletę w postaci dwukrotnie szerszego kadru, co sprawdzi się zwłaszcza przy fotografowaniu architektury.
Jeżeli zależy wam na bardzo wysokiej rozdzielczości, fotografię mozna zrobić w specjalnym trybie, w którym zdjęcie zostaje podciągnięte do aż 48-megapikseli.
Porównanie z Samsungiem Galaxy S9+
Jeżeli jesteście ciekawi jak na tle flagowego aparatu, uznawanego obecnie za jeden z lepszych w smartfonach, wypadają kamery ZenFone’a 5, załączam kilka zestawień. ZenFone 5 ma problem z kolorystyką, za dużo w niej cyjanu, który “ochładza” barwę zdjęć. Gorzej radzi sobie także autofokus, nie zawsze ostrząc tam, gdzie chcemy. Bokeh nie jest tak bardzo wygładzony jak w przypadku aparatu z wyższej półki. Największe różnice widać w ujęciach nocnych, poziom szumów jest znaczący, a ostrość pozostawia sporo do życzenia.
W poniższych przykładach po lewej ASUS ZenFone 5, po prawej Samsung Galaxy S9+.
Pamiętajmy jednak, że mówimy tu o smartfonach, które dzieli ponad 2 tysiące złotych. Na swojej półce cenowej ZenFone 5 wypada nie gorzej od konkurentów.
Aparat główny – filmy
W porównaniu do poprzedniego modelu, ASUS ZenFone 5 otrzymał optyczną stabilizację obrazu, ale niestety działa ona wyłącznie w trybie zdjęć. W filmach smartfon ma jedynie trzyosiową, elektroniczną stabilizacją, która daje nieestetyczny efekt falującego obrazu w przypadku nawet powolnego chodu. Dlatego jeżeli zamierzacie kręcić tym smartfonem filmy w podróży, koniecznie zaopatrzcie się w stabilizator lub statyw.
https://www.youtube.com/watch?v=21Rf1R60yIw&feature=youtu.be
W filmach jeszcze wyraźniej daje o sobie znać zamiłowanie ZenFone’a do cyjanowej poświaty. Zapewniam, że mój pies ma białą sierść, nie niebieskawą. Trudno też zaakceptować mocne przepalenia nieba, zwłaszcza że warunki sprzyjały nagraniom (brak słońca, pochmurny dzień).
ZenFone 5 daje szerokie możliwości wyboru rozdzielczości i klatkażu. Maksymalnie znajdziemy tu opcję 4K przy 30 kl./s. lub Full HD przy aż 120 kl./s. Smartfon pozwala również na nagranie spowolnionych materiałów HD w 240 kl./s. Poza słabą stabilizacją obrazu i barwą, przyczepić muszę się również do pracy autofokusa. O ile przy filmowaniu dalekich planów nie zauważymy w jego działaniu problemów, to przy dużych zbliżeniach, jak np. na powyższym filmie, autofokus szaleje. Nawet gdy dotkniemy na ekranie punktu, który powinien być wyostrzony, namierzanie ostrości trwa zbyt długo.
Jeśli chodzi o tryb pokazujący upływ czasu, zadziała on dobrze, jeśli będziecie mieli szczęście. Za pierwszym razem, gdy go użyłam, nocą w parku, efekt był satysfakcjonujący, biorąc pod uwagę złe światło.
Za drugim razem, kiedy użyłam go za dnia, w perfekcyjnych warunkach, plik końcowy nadawał się w zasadzie do wyrzucenia, o czym przekonacie się powyżej.
Slow motion
Możliwość nagrywania filmów HD przy 240 klatkach na sekundę pozwala uzyskać bardzo ciekawy efekt spowolnienia tempa. Z detekcją nie ma problemów.
Kłopot pojawia się przy przerzuceniu plików do PC lub przy próbie załadowania ich do mediów społecznościowych. Z nieznanych mi powodów filmy te odtwarzają się wtedy w normalnym, a nie spowolnionym tempie. Dlatego, żeby zademonstrować wam działanie slow motion musiałam nagrane materiały poddać obróbce w komputerze.
Aparat przedni
Kamera przednia nie zmieniła się w porównaniu z ZenFone’m 4. Jest to ponownie dość ciemny sensor (f/2.0) o rozdzielczości 8 megapikseli. Jednak wbrew pozorom daje on sobie świetnie radę w różnych warunkach oświetleniowych.
W przypadku selfie najważniejsze jest, by obraz był ostry, całą resztę i tak najczęściej poprawiamy stosując filtry w serwisach społecznościowych. I tutaj nie powinniśmy na ostrość narzekać. Dodatkowo pomaga włączenie trybu portretowego, który tak jak w przypadku aparatu głównego, dość dobrze rozmywa tło. Są też opcje retuszu, łącznie z rozjaśnieniem twarzy. Efekt raczej dość upiorny, ale co kto lubi…
Podsumowanie
ASUS ZenFone 5 poprawił w większości wady swojego poprzednika, ale też nie ustrzegł się kilku uwstecznień, np. wystających tylnych aparatów. W ogólnym rozrachunku mogę śmiało powiedzieć, że jest to przyzwoite urządzenie. W rankingu CHIP-a nowy ASUS zajmuje miejsce na początku czwartej dziesiątki, co zważywszy na cenę, wydaje się dobrym wynikiem. Sztuczna inteligencja jest w tym przypadku bardziej chwytem marketingowym, bo przeciętny użytkownik, korzystający wcześniej ze smartfonów bez SI, raczej nie dostrzeże różnicy. | CHIP