Pierwsi zagraniczni dziennikarze m.in. z serwisu The Verge, mieli już okazję sprawdzić Magic Leap w akcji. Ponieważ gogle od wielu lat były owiane tajemnicą i poza drobnymi, oficjalnymi filmami koncepcyjnymi pochodzącymi od producenta do sieci nie wyciekły o nich żadne materiały, Magic Leap jawił się jako rewolucja w branży rozszerzonej rzeczywistości. Niestety, pierwsze opinie nie są entuzjastyczne.
Dziennikarze podkreślają, że gogle choć są wygodniejsze od HoloLens (w sprzedaży są dwa rozmiary urządzenia z wymiennymi nakładkami na nos) i że dopinanego do kieszeni modułu centralnego praktycznie nie czuć w trakcie użytkowania, to jednak wciąż mamy do czynienia z bardzo ograniczonym polem obrazu, który odcina efekty wirtualne od rzeczywistości – dokładnie tak jak w produkcie Microsoftu. Dziennikarka The Verge zwróciła też uwagę na mało satysfakcjonującą jakość obrazu, którą dało się zauważyć już rok temu, w opublikowanym filmie koncepcyjnym. Niekiedy czcionki i wirtualne elementy są poszarpane i zamglone, przez co korzystanie z takiego interfejsu choć z jednej strony jest na pewno ciekawym przeżyciem, to na dłuższą metę jest po prostu nie ergonomiczne. Póki co na Magic Leap nie znajdziemy też wielu aplikacji. Wszystkie przypominają raczej wersje demonstracyjne, ukazujące możliwości gogli niż przydatne oprogramowanie.
To wszystko razem sprawia, że Magic Leap One najprawdopodobniej skończy tak, jak HoloLens – produkt kierowany dla biznesu, forma nowoczesnych prezentacji, pomoc dla architektów, muzeów, może ośrodków edukacyjnych. Trudno wyobrazić mi sobie sytuację, w której na tak ograniczonym sprzęcie dałoby się pracować równie wydajnie, co na komputerze. Na masową rewolucję AR chyba po prostu jeszcze za wcześnie. | CHIP