— To może w istotny sposób zmienić Internet, jaki do tej pory znamy — ocenia w rozmowie z CHIP-em Jacek Sierpiński, jeden z organizatorów protestów. — Mogą upaść mniejsze serwisy społecznościowe, które nie będą mogły pozwolić sobie na wdrożenie kosztownego oprogramowania sprawdzającego treści, mogą zniknąć agregatory linków, w zasadniczy sposób zmienić się wyszukiwarki, znacznie więcej treści zamieszczanych przez ludzi na Facebooku czy Twitterze może być usuwanych, mogą z nich zniknąć popularne linki z “zajawkami” czy przeróbki zdjęć tworzone przez użytkowników.
Według Sierpińskiego, na wprowadzenie proponowanych zmian będą mogły sobie pozwolić tylko największe serwisy społecznościowe, a to może ułatwić w przyszłości rozszerzenie cenzury internetu także o inne treści, nie tylko związane z łamaniem praw autorskich. Dwa miesiące temu Parlament Europejski ugiął się i odroczył sprawę do września. Wpływ na to mieli m.in. polscy europosłowie, którzy albo zagłosowali przeciwko dyrektywie Komisji Europejskiej, albo wstrzymali się od głosu. Ponowne głosowanie nad dyrektywą zmieniającą prawo autorskie zaplanowano na 12 września.