Sam Axel Voss, który jest twarzą zmian w prawie autorskim nie kryje radości:
— Jestem bardzo zadowolony, że pomimo intensywnego lobbowania przez internetowych gigantów, mamy w Parlamencie Europejskim większość, popierającą zasadę uczciwej zapłaty dla europejskich twórców. Na temat nowych przepisów toczyła się ożywiona debata, wierzę, że uważnie wysłuchaliśmy wszystkich podniesionych argumentów — uspokaja Axel Voss. — Dlatego też odnieśliśmy się do obaw związanych z innowacyjnością, wykluczając małe i mikro-firmy oraz agregatorów z zakresu stosowania dyrektywy. Jestem przekonany, że za kilka lat, internet będzie tak wolny jak jest teraz, za to twórcy i dziennikarze będą zarabiali uczciwą część wpływów wygenerowanych przez własną pracę.
Here's how the European political groups voted on #uploadfilters today (#Article13, Voss' proposal). Total: 366 in favour, 297 against #SaveYourInternet / Data: https://t.co/UJGxN4STNi pic.twitter.com/TpnlYlHSnl
— Felix Reda (@Senficon) September 12, 2018
Za kontrowersyjnymi poprawkami zgłoszonymi przez Axela Vossa głosowało PO za wyjątkiem Michała Boniego, który w tej sprawie wstrzymał się od głosu. Podobnie postąpił Jarosław Iwaszkiewicz z partii Wolność. Poparcia zmianom udzielili także Michał Ujazdowski i posłowie PSL-u, poza Krzysztofem Hetmanem. Przeciwko propozycji zgłoszonej przez przedstawiciela Europejskiej Partii Ludowej głosowali też europosłowie Prawa i Sprawiedliwości, SLD, a także posłowie partii Wolność, KNP i Jacek Saryusz Wolski.
Pomimo zapewnień Axela Vossa, wprowadzone przepisy mogą odbić się na wolności wypowiedzi w sieci. Ze względu na podobne przepisy, które od kilku lat funkcjonują w Niemczech i Hiszpanii, Google usunęło hiszpańską i niemiecką wersję Google News. Po wejściu w życie unijnych przepisów zmieniających prawo autorskie, podobnie może być na terenie całej Unii Europejskiej. Prawdopodobnie i polski Wykop przestanie istnieć w obecnej formie. Istnieje też ryzyko, że automatyczne filtry nie będą doskonałe i zaczną usuwać z wyników wyszukiwania treści, których autorzy nie łamią praw autorskich. Tak zresztą już się dzieje, czego przykładem jest artykuł Julii Redy na temat zmian, który zniknął z wyników wyszukiwania w Google ze względu na rzekome złamanie praw autorskich.
Dyrektywa trafi teraz do Rady Europejskiej, w której skład wchodzą liderzy państw członkowskich Unii. Jeśli Rada nie zgłosi zastrzeżeń, dyrektywa wejdzie w życie. W przeciwnym wypadku czeka nas drugie, a być może także trzecie czytanie projektu w Parlamencie Europejskim.
Do sprawy tzw. ACTA 2 wrócimy w CHIP-ie w poniedziałek w okładkowym artykule. | CHIP