Co więcej, haker mógł nie tylko otworzyć każde drzwi, ale także blokować dostęp innym pracownikom. Dość szybko jednak Tomaschik poinformował o wszytkim swoich przełożonych i firmę Software House zajmującą się produkcją inteligentnych zamków. Co ciekawe, producent musiał wymienić płyty główne w drzwiach wszystkich swoich klientów, ponieważ stare urządzenia nie miały wystarczającej ilości pamięci, aby obsłużyć protokół TLS.
Coraz więcej urządzeń ma elektroniczne zabezpieczenia, na których polegamy. Okazuje się, że ma to również drugą stronę medalu. W tym wypadku hakerem był pracownik, który działał w dobrej wierze. Jednak równie dobrze nieuprawniony dostęp mógł zdobyć złodziej, który bez alarmowania kogokolwiek miałby dostęp do wszystkich pomieszczeń w inteligentnym domu, biurze albo hotelu. | CHIP