Pliki dźwiękowe zawierały pokaźną dokumentację tego, co robił użytkownik asystenta głosowego. A robił wiele rzeczy, ponieważ z danych wynika, że klient Amazonu wykorzystywał Alexę w domu za pomocą kilku głośników (w tym w łazience do regulowania temperatury), a także na urządzeniach mobilnych. W niepowołane ręce trafiły nagrania z całego maja. Co więcej, za pomocą tych danych dziennikarzom Heise Online udało się znaleźć w serwisach społecznościowych osobę z nagrań, a także jego dziewczynę, która również się na nich pojawiała.
Według Heise Online, Amazon po otrzymaniu informacji o zdarzeniu, nie poinformował od razu użytkownika o wycieku, a dopiero kilka dni po tym, jak sprawą zainteresowały się media. Jeśli okaże się to prawdą, amerykańska firma może się liczyć z konsekwencjami. Za tak poważne naruszenie RODO może grozić kara do 20 milionów euro, albo do 4 procent rocznego światowego obrotu. Nie wiadomo też, czy tego typu przypadków nie było więcej, choć Amazon zarzeka się, że to jednorazowa pomyłka. | CHIP