2) nie zatrzymamy nienawiści jeżeli nie nastąpi opamiętanie i refleksja, u wszystkich. WSZYSTKICH! Najwyższy czas na opamiętanie i refleksję. Niestety nie można już napisać: „póki nie jest za późno. „
— Joachim Brudziński 🇵🇱 (@jbrudzinski) January 17, 2019
Coraz wyraźniej widać, że potrzebne jest jasne określenie, co wolno, a czego nie wolno robić w wirtualnej rzeczywistości. Raczej nie potrzeba do tego żadnych mierników, do których w ironiczny sposób odnosił się nasz czytelnik Yong Et pod newsem na temat fali agresywnych komentarzy, jakie pojawiły się po zamachu na Adamowicza:
— Ciekaw jestem, czym Zajączkowski (cytowany przez nas ekspert – red.) zmierzył poziom przyzwoitości i kto ustalił normy, które tej nocy zostały przekroczone. Sprawdzałem na Alibabie, ale tam o żadnym mierniku przyzwoitości nie wiedzą. Czyżby więc była to tylko metafora, a pan Zajączkowski został postawiony w stan gotowości wiedziony jedynie własnym, subiektywnym odczuciem? — retorycznie pyta Yong Et.
Internetowa widownia niestety czasem zachęca patostreamerów do przekraczania kolejnych granic. Algorytmy YouTube’a, Google’a i serwisów społecznościowych sprzyjają promocji kontrowersyjnych treści. Sam przekonałem się o tym po obejrzeniu wielu takich nagrań na potrzeby przygotowywanego tekstu. Potem dość długo YouTube polecał mi podobne filmy i kanały. Dopiero po wyklikaniu odpowiedniej liczby normalnych nagrań, algorytm zrozumiał, że nie jestem zainteresowany ciemną stroną platformy wideo. Z takiej bańki informacyjnej uciec jest trudno. Wiele osób z ciekawości klika podsuwane treści, pisze komentarze (nawet negatywne), a serwis potem podrzuca im kolejne mierne klipy.
Nie ma i nie będzie przyzwolenia na słowa nienawiści! Policjanci z @KWP_Olsztyn-Cyber i @kmpolsztyn zatrzymali 24-latka, który na forum internetowym groził Prezydentowi Olsztyna. pic.twitter.com/ShtpCf04C6
— Policja Olsztyn (@kmpolsztyn) January 14, 2019
Po zabójstwie Pawła Adamowicza policja zaczęła aktywniej ścigać hejterów. Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, Cezary Kaźmierczak, zauważa jednak, że prawo nie jest w stanie wszystkiego regulować, nawet nie powinno:
— To co dzisiaj wolno, może i nie jest przyjemne, ale jest gwarancją wolności słowa — pisze Kaźmierczak. — Jest ona ważniejsza od czyichś uczuć. Zapewnia możliwość nieskrępowanej wypowiedzi. Ta możliwość to oczywiście często ściek, bydło, zdziczenie, chamstwo, kłamstwo i 1000 innych najgorszych rzeczy na świecie. Wielu ludziom, których gotów jestem bronić w tym zakresie, nie podałbym ręki w żadnych okolicznościach. Ale warto ich bronić, bo to, że oni mogą wygadywać te brednie, gwarantuje wolność nam. Jak Postęp zacznie ograniczać wolność słowa, to nie wiadomo gdzie i w którym miejscu się to skończy. Przy czym Postęp nie zdaje sobie zupełnie sprawy, że usiłując zamknąć usta innym, jutro może mieć je sam zamknięte — przekonuje przedsiębiorca.
Jedyną dobrą metodą może okazać się autocenzura. Niereagowanie na emocje sączące się z sieci działa czasem skuteczniej niż reakcja w postaci komentarza, polubienia czy nawet “znielubienia” filmu, artykułu albo postu. Wcale nie jest tak, że musimy publicznie oceniać wszystko, co pojawi się na Facebooku i Twitterze. Milczenie bywa celnym komentarzem. | CHIP