Z tymi samymi problemami zaczyna borykać się Samsung, który w czwartym kwartale sprzedał 4 miliony mniej urządzeń niż w tym samym okresie w 2017 roku. Udziały obu producentów zaczynają się kurczyć. Na razie nie są to jeszcze drastyczne wartości – w skali roku koreański lider stracił 1,9% udziałów, a Apple 0,6%. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę trend na coraz droższe flagowce (topowe modele Samsunga kosztują ponad 7 tys. zł) i coraz większą popularność przystępniejszych cenowo chińskich flagowców np. Huawei, te liczby będą się zwiększać.
Wystarczy rzucić okiem na imponujący wzrost sprzedaży smartfonów Xiaomi i Huawei. Ten pierwszy w ubiegłym roku sprzedał o 34 mln więcej telefonów niż w 2017 roku, ten drugi aż o 52 mln sztuk. Dobrze radzi sobie także Oppo, choć tutaj przyrost zarówno pod kątem udziałów w rynku (+0,3%) jak i sprzedanych egzemplarzy (+6 mln) nie jest już tak duży. Przynajmniej w skali roku, ponieważ w rozliczeniu kwartalnym Oppo sprzedało nawet o 4 mln więcej smartfonów niż Xiaomi. Lada moment Huawei zostanie drugim największym producentem – do Apple’a brakuje mu jedynie 0,4%.
Analitycy podkreślają też, że zmienia się świadomość marek. Dzisiaj posiadanie smartfonu Xiaomi czy Huawei może być powodem do dumy. Prawdopodobnie z uwagi na to, że marki te uderzają w wartości ważne dla młodych ludzi. Podkreślają nowoczesne atrybuty (jak AI, efektowne obudowy) oraz aparaty z dobrą optyką. Do tego dochodzą przystępne ceny, czego przykładem może być ciepło przyjęta submarka Honor. Chińscy producenci także wyraźnie inwestują w mniej zamożne rynki, rozszerzając swoje wpływy już nie tylko na Europę, ale też Amerykę Łacińską i Bliski Wschód. | CHIP