The servers for Jibo the social robot are apparently shutting down. Multiple owners report that Jibo himself has been delivering the news: "Maybe someday when robots are way more advanced than today, and everyone has them in their homes, you can tell yours that I said hello." pic.twitter.com/Sns3xAV33h
— DLJM (@DylanLJMartin) March 2, 2019
Użytkownicy, którzy kupili robota na Indiegogo w 2014 roku, nie mieli wiele czasu, żeby się nim nacieszyć. Choć zbiórka zakończyła się dużym sukcesem (zebrano ponad 3,6 mln dolarów), pierwsi użytkownicy otrzymali Jibo trzy lata po sfinalizowaniu kampanii. Wychodzi więc, że za kwotę 500 dolarów (1900 zł) lub 900 dolarów (3400 zł), bo tyle kosztował po premierze, zaledwie przez rok mogli korzystać z urządzenia.
https://youtu.be/3N1Q8oFpX1Y
Trzeba dodać, że część właścicieli Jibo była z niego bardzo niezadowolona – robot miał kłopoty z rozpoznawaniem akcentów, nie otrzymał obiecanego SDK dla deweloperów, a jego rzeczywista funkcjonalność okazała się znacznie uboższa od obiecywanej. Niektórzy pisali wprost, że Jibo jest daleko w tyle za Alexą czy Asystentem Google. Producent od ponad roku nie odpowiadał na skargi. Na stronie internetowej firmy nie dało się skorzystać z zakładki wsparcia technicznego i kontaktu. W ubiegłym roku twórcy robota sprzedali prawa do niego firmie inwestycyjnej SQN Venture Partners.
Szkoda że historia Jibo ma właśnie takie zakończenie i trudno powiedzieć, co było bezpośrednią przyczyną porażki. Może faktycznie nie czujemy jeszcze potrzeby, żeby w naszych domach byli obecni pomocnicy obdarzeni sztuczną inteligencją? A może producent nie był w stanie naprawić błędów? Na pewno Jibo nie pomógł też boom na inteligentne głośniki pokroju Google Home czy Amazon Echo, które były znacznie tańsze i bardziej funkcjonalne od społecznościowego robota. | CHIP