— Musimy naciskać naszych europosłów — namawiał jeden z organizatorów protestu w Warszawie, Michał Dydycz. — Jest strona, gdzie możemy podać swój numer telefonu, po czym automat za darmo oddzwoni. Możemy też zasypywać skrzynki parlamentarzystów mailami, jak to robiliśmy do tej pory. Zachęcam wszystkich do aktywnego oporu w internecie. Jeśli będzie trzeba, to wyjdziemy ponownie na ulice. Staniemy przed ich biurami i będziemy namawiali do głosowania przeciwko dyrektywie — zaznacza Dydycz.
Zupełnie inną skalę miały demonstracje w niemieckich miastach. W Monachium na spotkanie przyszło 40 tysięcy ludzi, a tak wyglądał Berlin.
https://twitter.com/pavel/status/1109453786848862210
Demonstranci obawiają się, że skutkiem wprowadzenia dyrektywy o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym będzie cenzura prewencyjna i ograniczenie wolności wypowiedzi. Kontrowersje budzą szczególnie artykuły 15 i 17 (jeszcze niedawno w dokumencie widniejące odpowiednio pod numerami 11 i 13). Petycję przeciwko dyrektywie podpisało już ponad 5 milionów internautów.
Równocześnie 200 polskich filmowców zaapelowało o przyjęcie dyrektywy. Pod listem podpisali się m.in. Agnieszka Holland, Andrzej Seweryn, Paweł Pawlikowski, Juliusz Machulski Jacek Bromski i Wojciech Smarzowski. Ich zdaniem, reforma prawa autorskiego nie wpłynie negatywnie na wolność słowa w sieci, jest natomiast konieczna, żeby zapewnić twórcom uczciwe wynagrodzenie za ich pracę:
— W ostatnich latach internet stał się jednym z najważniejszych miejsc udostępniania dóbr kultury. Tymczasem twórca jest prawie całkowicie pozbawiony możliwości czerpania zysków z cyfrowej eksploatacji jego dzieł. Przyjęcie dyrektywy pozwoli na zmniejszenie tej rażącej dysproporcji i większe poszanowanie nakładu pracy wielu artystów. Odrzucenie wypracowanego w trudzie przez unijne instytucje kompromisu opóźniłoby na wiele lat reformę prawa autorskiego w internecie oraz podtrzymałoby i wzmocniło dominującą pozycję globalnych koncernów, które stoją za operatorami platform internetowych — argumentują autorzy listu do europosłów.
Odmiennego zdania jest Michał Dydycz protestujący w Warszawie przeciwko tzw. ACTA 2:
— Dyrektywa nie zapewni lepszej ochrony twórcom, a jedynie wzmocni pozycję wielkich korporacji ze względu na zwiększenie bariery utrzymania na rynku. Rażąco wpłynie też na możliwości przepływu informacji. Po wprowadzeniu zmian odpowiedzialność za publikowane treści w internecie zostanie przesunięta z użytkownika na właścicieli platform. Jedynym technicznym sposobem będzie prewencyjne blokowanie treści, których właściciel nie jest w stanie zweryfikować — uzasadnia krytyk unijnej dyrektywy.
Ostateczne głosowanie nad “ACTA 2” zostało zaplanowane na 26 marca. Przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości zapowiedzieli, że zagłosują przeciwko zmianom. Z kolei Platforma Obywatelska ewentualne poparcie dyrektywy uzależnia od wycofania artykułu 17 (dawniej 13). To przepis dotyczący filtrów automatycznie blokujących w portalach nielegalne treści. | CHIP