“Nadszedł czas, aby zaktualizować zasady, aby określić jasne obowiązki dla ludzi, firm i rządów” – pisze Zuckerberg. 34-letni miliarder uważa, że nowy wymiar kontroli internetu powinien opierać się na czterech filarach: blokadzie szkodliwych treści, ochronie wyborów, ochronie prywatności i możliwości przenoszenia danych osobowych pomiędzy firmami.
Według wizji Zuckerberga, międzynarodowe prawo powinno definiować, co dokładnie zawiera mowa nienawiści i czym charakteryzuje się propaganda terrorystyczna. Jeśli chodzi o treści polityczne, materiały związane z kampanią publikowane w social mediach powinny mieć jawne finansowanie, a treści wyborcze jasną definicję. Użytkownik powinien też wiedzieć, kto i kiedy przetwarza jego dane, oraz mieć możliwość zlecenia przeniesienia informacji o sobie do innego usługodawcy.
Osiągnięcie wszystkich powyższych celów jest według autora manifestu możliwe tylko wtedy, gdy rządy i firmy będą ściśle współpracowały. Co więcej, twierdzi on, że regulacje nie wpłyną na wolność słowa i swobodę wyrażania swoich racji w internecie. Sceptycy twierdzą, że Zuckerberg chce wspomnianym artykułem poprawić wizerunek Facebooka po incydencie w Christchurch, gdzie sprawca krwawego ataku terrorystycznego przez kilkanaście minut relacjonował na żywo swoje działania za pomocą Facebooka. | CHIP