Nośników optycznych nikt już prawie nie używa chociażby dlatego, że coraz trudniej znaleźć nawet dużego laptopa wyposażonego w czytnik DVD, o Blu-Ray nie wspominając. Dobrym rozwiązaniem jest własny sieciowy dysk czyli NAS, ale na niego wciąż decyduje się niewielu użytkowników dochodzących zapewne do wniosku (zresztą błędnego), że jest to raczej rozwiązanie dla małych firm. Pozostają więc dyski. Te zainstalowane w naszych laptopach i pecetach (konsolach?) oraz zewnętrzne – w znakomitej większości wykorzystujące interfejs USB. Oferują one imponujące pojemności, ale mają też istotne ograniczenia. Te bazujące na 2,5-calowych dyskach HDD dawno już osiągnęły technologiczny kres swoich możliwości jeśli chodzi o wydajność, a ich pojemność też przestała już rosnąć w sposób spektakularny.
SSD górą także wśród dysków przenośnych
Okazuje się, że jeśli poszukujemy pojemnego, przenośnego dysku, który pozwalałby szybko kopiować duże ilości danych, to najrozsądniejszym stosunkiem pojemności do wydajności dysponują zewnętrzne dyski SSD. Co prawda te o dużych pojemnościach wciąż są drogie, ale sytuacja z roku na rok się poprawia i o ile nawet rok temu taki nośnik o pojemności powiedzmy 500 GB kosztował ok. 1000 zł, to dziś możemy spokojnie kupić taki za mniej niż 500 zł. Co prawda wolny 2,5-calowy dysk z interfejsem USB 3.0 (którego wydajności i tak nie wykorzysta) kosztuje wciąż kilkukrotnie mniej, ale zapełnienie go zajmuje wieczność o braku możliwości bezpośredniego podłączenia do urządzeń mobilnych nie wspominając.
Poszukując nowego medium do szybkiego przenoszenia dużych ilości danych (wideo, muzyka w bezstratnych formatach o dużej rozdzielczości, zdjęcia) zainteresowałem się dyskami SSD z USB. Ponieważ od ponad roku korzystam z laptopa i telefonu z interfejsem USB-C, mój wybór padł na nośnik z takim właśnie złączem. Od razu upewniłem się by był to interfejs w pełniej specyfikacji, czyli nie USB 3.1 Gen 1 (zwykłe USB 3.0) lecz USB 3.1 Gen 2 oferujący przepustowość na poziomie 10 Gbit/s (w praktyce ok. 1,25 GB/s). Dla porównania przypomnę tylko, że USB 3.0 (albo USB 3.1 Gen 1) zapewnia maksymalnie 5 Gbit/s (w praktyce ok. 500 MB/s) a starszy USB 3.0 zapewnia w praktyce zaledwie 48 MB/s. Różnica między prawdziwym USB 3.1, a “farbowanym” USB 3.0 jest co prawda tylko nieco ponad dwukrotna, ale przy pojemnościach dostępnych dziś dysków to dużo.
Na następnej stronie piszemy o wynikach testów dysku Transcend ESD240C.
[offers keywords=”transcend”]
Wyniki testów
Zdobywszy do testów odpowiedni dysk, którym w opisywanym tu przypadku jest Transcend ESD240C o pojemności 480 GB, od razu przystąpiłem do testów. Ponieważ miałem pod ręką długi kabel USB-C od stacji dokującej, nie wypakowywałem krótkiego kabla dostarczanego wraz z dyskiem. Duży błąd. Jak się okazało przewód, którego użyłem znacząco ograniczył wydajność dysku – co ciekawe najbardziej w zapisie. Dopiero po wymianie na kabel dostarczony wraz z dyskiem udało mi się osiągnąć wydajność deklarowaną przez producenta czyli ponad 500 MB/s podczas odczytu i niemal 500 MB/s w czasie zapisu danych na dysk. Zaraz, chwila – pomyślałem. Używam przecież szybkiego dysku SSD oraz interfejsu USB 3.1 Gen 2 zarówno w dysku, jak i w laptopie. Powinienem uzyskiwać wyższe prędkości transferów.
Szybka weryfikacja danych na stronie producenta oraz w aplikacji diagnostycznej (w tej roli wystąpił CrystalDiskInfo) i wszystko stało się jasne. Okazało się, że testowany przeze mnie model wykorzystuje wewnątrz SSD z interfejsem SATA, którego możliwości co do prędkości transferów sięgają właśnie uzyskanych przeze mnie w testach ok. 500 MB/s w odczycie i zapisie. Czy można szybciej? Oczywiście! Od razu wypatrzyłem na stronie producenta model z wbudowanym dyskiem M.2 PCIe SSD komunikujący się ze światem zewnętrznym za pomocą protokołu NVMe. Jego deklarowana wydajność wynosi ok. 1000 MB/s czyli blisko teoretycznego maksimum dla interfejsu USB 3.1 Gen 2. Oczywiście poprosiłem o podesłanie go do testów, a ich wyniki zaprezentujemy wkrótce.
Wracając do bohatera testu, po zmierzeniu maksymalnej prędkości odczytu i zapisu danych sprawdziłem jeszcze liczbę operacji I/O, którą dysk jest w stanie wykonać w ciągu jednej sekundy. Wynik okazał się całkiem zadowalający bo dochodzący do 29 tys. operacji na sekundę. Oczywiście, wbudowane dyski osiągają znacznie lepsze rezultaty, ale jak na zewnętrzny dysk to wynik do którego nie mam zastrzeżeń. Moją uwagę zwrócił natomiast fakt, że podczas intensywnych testów aluminiowa obudowa Transcenda ESD240C dość mocno się nagrzewała. Spokojnie, oparzyć się nie sposób, ale warto o tym pamiętać, jeśli zechcemy przechowywać pracujący nośnik w jakimś ciasnym, na przykład skórzanym etui.
Przydatnym dodatkiem do testowanego dysku okazał się dostępny za darmo ze strony producenta program Transcend Data Management. Za jego pomocą można wykonać prostą operację backupu wskazanych katalogów, szyfrowania i deszyfrowania danych oraz synchronizacji – także z usługami chmurowymi.
Dane techniczne | |
Model | Transcend ESD240C Portable SSD |
Interfejs | USB-C 3.1 Gen2 |
Typ pamięci flash | 3D NAND flash |
Dostępne pojemności | 120/240/480 GB (testowany 480 GB) |
Waga | 33 g |
Zasilanie | 5 V |
Prękość odczytu (maks.) | 520 MB/s |
Prędkość zapisu (maks.) | 460 MB/s |
Info | https://www.transcend-info.com/Products/No-990 |
Cena | 439 zł |
Jak generalnie można ocenić dysk Transcenda? Na pewno producent wycisał z dysku SSD SATA ile się tylko dało. Kto potrzebuje większej wydajności, ten musi poszukać poszukać dysku z SSD M.2 PCIe NVMe w środku – np. modelu Transcend ESD350C. Testowany model o pojemności 480 GB to najbardziej pojemny dysk w serii – dostępne są jeszcze nośniki o pojemności 120 i 240 GB. Za prezentowany dysk trzeba zapłacić 439 zł co zważywszy jego pojemność i wydajność jest rozsądną propozycją. Jeśli chcielibyśmy zaopatrzyć się w model o jeszcze większej pojemności, to we wspomnianej linii ESD350C dostępny jest nośnik mieszczący 960 GB danych. Linia ta jest już jednak wyraźnie większa i cięższa a więc nie tak kieszonkowa jak prezentowany model, który z powodzeniem mieści się w tajemniczej małej kieszonce dostępnej w każdych klasycznych jeansach. | CHIP
[offers keywords=”transcend”]