Mężczyznę zatrzymano i poproszono o dokumenty poświadczającego jego tożsamość. To wywołało w przechodniu wielki sprzeciw i wściekłość. Chociaż ostatecznie okazał on dokumenty, policjanci postanowili ukarać go mandatem w wysokości 90 funtów za zakłócanie porządku publicznego. Rzecznik prasowy policji podkreśla, że oficerowie mieli prawo wylegitymować mężczyznę, ponieważ “zachowywał się on podejrzanie w trakcie testów technologii rozpoznawania twarzy”.
Londyn eksperymentuje z technologią od 2016 roku i jak dotąd jej przydatność okazała się bliska zeru. Londyńczycy krytykują system za dużą liczbę pomyłek i łamanie prawa do prywatności. The Independent ujawnił, że sześć prób kosztowało miasto ponad 200 tysięcy funtów. W tym okresie zatrzymano jedynie dwie osoby, ale prawdopodobnie także bez uzasadnienia, ponieważ zostały one szybko zwolnione z aresztu.
Warto podkreślić, że za oceanem, w San Francisco właśnie poddano głosowaniu zakaz używania technologii rozpoznawania twarzy w systemie monitoringu miejskiego. Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana po raz drugi, San Francisco stanie się pierwszym miastem na świecie objętym takim zakazem. Z kolei w Chinach system rozpoznawania twarzy jest używany powszechnie i wydaje się, że nic tej metodzie już nie zagrozi, nawet wpadki związane z pomyłkami, które godzą w wizerunek znanych osobistości. W Polsce problemem inwigilacji obywateli zajmuje się m.in. fundacja Panoptykon. | CHIP