Na szczęście z pomocą przyszedł Apple Watch. Smartwatch wykrył upadek, a ponieważ kobieta się nie ruszała, automatycznie skontaktował się z trzema podanymi wcześniej osobami. – Zegarek powiadomił mojego syna z Florydy, córkę z Massachusetts i drugą córkę w Maine. Wszyscy wiedzieli, że coś się stało i w którym miejscu. – skomentowała Dotty White. Incydent nie był poważny – kobieta złamała kilka kości, ale w tym wieku, każdy taki upadek może zakończyć się tragedią.
Pani White jest bardzo wdzięczna swojemu zegarkowi. – To naprawdę fajne, że wystarczy, że założyć go na nadgarstek. I masz nie tylko podgląd na godzinę i pogodę, ale też otrzymasz w razie czego pomoc. – dodaje kobieta. Funkcja wykrywania upadku w Apple Watch działa w ten sposób, że jeżeli zegarek wykryje, że użytkownik nie porusza się przez minutę, rozpocznie 30-sekundowe odliczanie, wibrując i odtwarzając sygnał dźwiękowy. Sygnał ten narasta, by osoby z otoczenia także mogły go usłyszeć. Jeżeli użytkownik nie wybierze opcji anulowania połączenia, zegarek przekaże do służb ratunkowych informację o upadku z dokładną lokalizacją. Po zakończeniu połączenia zegarek wysyła do kontaktów alarmowych wiadomość tekstową, również z podaną lokalizacją.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której Apple Watch ratuje komuś życie. W ubiegłym roku funkcja ciągłego pomiaru tętna pomogła ocalić 24-latka z Australii. Nie wiedział on, że ma od urodzenia dziurę w sercu, która niewyleczona może prowadzić do groźnych powikłań. | CHIP
-> Aktualnie za najtańszą wersję Apple Watch 4 należy zapłacić ok. 1700 zł (sprawdź aktualne ceny)