Jak działa Bye Bye Camera?
Aplikacja jest dostępna na iOS w cenie 3 dolarów. Pod względem technicznym korzysta ona z funkcjonalności sztucznej inteligencji do rozpoznawania obrazów YOLO, która za pomocą sieci neuronowych analizuje tło, by następnie “nadmalować” je w miejscach, gdzie dostrzeże ludzi. Efekt przypomina nieco photoshopowe narzędzie “pędzel korygujący” – gołym okiem widać, że podmienione elementy są rozmyte i coś z nimi nie tak. Aplikacja nie radzi sobie także z usuwaniem cieni, więc nie jest to narzędzie dla perfekcjonistów. Ale jeżeli fotografię wynikową potraktować by jakimś artystycznym filtrem w stylu Prismy, to wtedy nikt nie powinien zorientować się, że na pierwotnej fotografii widnieli jacyś ludzie.
Bye Bye Camera nie pyta użytkownika, jakich ludzi ma usunąć ze zdjęcia. Jednym kliknięciem wymazuje wszystkich. Nie nadaje się zatem do poprawek selfie. Ale idea całego projektu jest ciekawa. – Stworzyłem go razem z dwoma moimi wieloletnimi współpracownikami, Andrejem i Pavelem z Rosji – tłumaczy twórca. (…) Bye Bye Camera to aplikacja ery post-ludzkiej. To delikatny ukłon w stronę przyszłości, w której złożone programy zastępują ludzką pracę, a niektóre kwestionują nawet całą ludzkość. W tym przypadku interesujące stało się pytanie, czym jest “i” (z ang. ja) w słowie “AI” z perspektywy sztucznej inteligencji. To tylko zbiór pikseli identyfikujących osobę na podstawie wcześniej oznakowanych danych. Ale kto te dane definiuje? Tyle pytań do tak niewinnej, małej aplikacji w aparacie – dodaje Damjanski.
Sztuczna inteligencja coraz chętniej jest wykorzystywana w sztuce. Poza Prismą, istnieje wiele algorytmów, które starają się upodobnić zdjęcia do malarskiego arcydzieła (a nawet odwrotnie!). SI potrafi też namalować obraz samodzielnie, a nawet napisać powieść. | CHIP