Google przyłapane na kradzieży tekstów piosenek

Na pewno zauważyliście, że kiedy wpiszecie w wyszukiwarkę Google tytuł piosenki, w panelu ukaże się nie tylko link do teledysku w YouTube, ale też tekst całej piosenki. Funkcja ta działa od około 2017 roku i z perspektywy użytkownika jest całkiem przydatna. Problem w tym, że według Geniusa, Google bezprawnie zaciąga te dane z ich strony, narażając wydawcę na straty. Google nie tylko bowiem nie linkuje do źródła, ale nawet go nie wymienia w treści. To zaś sprawia, że internauta nie przechodzi na stronę Geniusa. Raz, że nie ma już takiej potrzeby, skoro wszystko ma podane jak na tacy. A dwa, nie ma nawet pojęcia o tym, skąd pochodzi tekst.
Google nie musi usuwać danych obywateli Unii Europejskiej poza jej granicami (graf. Pixabay)

Google nie musi usuwać danych obywateli Unii Europejskiej poza jej granicami (graf. Pixabay)

Google wyświetla teksty piosenek w swoim panelu (fot. CHIP)

Na pewno zastanawiacie się, skąd Genius może wiedzieć, że Google kopiuje teksty właśnie od nich, skoro stron z piosenkami jest w sieci całe mnóstwo. Otóż Genius stosuje bardzo sprytną technikę “antykradzieżową”. W swoich utworach Genius formatuje teksty w taki sposób, że niektóre apostrofy są proste, a inne pochylone. Gdyby przekształcić taki układ w kropki i kreski z alfabetu Morse’a, za każdym razem utworzą one wyrażenie “red handed”, czyli “złapany na gorącym uczynku”.

Metoda formatowania używana przez Genius (fot. Genius)

Firma twierdzi, że znalazła około 100 przypadków, w których Google skopiowało tekst do swoich wyników wyszukiwania. Pomimo tego, że od 2017 roku Genius kilkukrotnie informował Google o sytuacji i prosił o zaprzestanie praktyk, amerykański gigant nie zareagował. Z krótkiego oświadczenia Google’a na Twitterze wynika, że nie przyznaje się on do zarzucanego mu czynu. Wszystkie teksty piosenek, które wyświetlane są w wyszukiwarce są rzekomo licencjonowane od różnych partnerów (m.in. LyricFind). Google zamierza przeprowadzić śledztwo i sprawdzić, czy któraś z tych firm nie przestrzega kodeksu dobrych praktyk. | CHIP