– Mówiliśmy o równowadze płci od wieków – zaznacza rektor uczelni holenderskiego uniwersytetu, Robert-Jan Smits. – Podejmowane są różne łagodne środki i pada wiele deklaracji, ale statystyki nadal wyglądają okropnie – podkreśla Smits.
Obecnie 29 procent niesamodzielnych stanowisk naukowych zajmują na Technische Universiteit Eindhoven kobiety. 15 procent ma tytuł profesora zwyczajnego. Dzięki nowemu programowi TU/e chce podnieść te wartości do, odpowiednio, 50 i 35 procent. Niektórzy zarzucają uczelni, że to nielegalne, że grozi obniżeniem standardów oraz że program dyskryminuje mężczyzn. Tak, absolutnie – odpowiada na ten ostatni argument rektor – przez lata mężczyźni dyskryminowali kobiety, a kobiety nie otrzymywały takich samych wynagrodzeń jak mężczyźni za tę samą pracę.
Przepisy holenderskie i unijne zezwalają na rekrutację niedoreprezentowanych grup społecznych. Według raportu Komisji Europejskiej z 2015 roku, w 2011 kobiety stanowiły zaledwie jedną trzecią wszystkich naukowców w Unii, a na najwyższym szczeblu kariery akademickiej w 2013 roku było ich 21 procent.
Uniwersytet Techniczny w Eindhoven ma obecnie około 500 pracowników akademickich. 150 stanowisk dla kobiet ma zostać uruchomionych w ciągu najbliższych 5 lat. Po 18 miesiącach uczelnia przyjrzy się, jaki efekt przyniosła zmiana polityki kadrowej. Program nosi imię Irène Joliot-Curie, córki dwukrotnej noblistki w dziedzinie fizyki i chemii, Marii Skłodowskiej-Curie. Irène także dostała Nobla z chemii (wspólnie z mężem) w 1935 roku za opracowanie syntezy nowych nuklidów promieniotwórczych. W 1944 roku Joliot-Curie należała do francuskiego Prezydium Honorowego Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, który służył wprowadzeniu w Polsce komunizmu pod wpływem Związku Radzieckiego. | CHIP