Jak to było możliwe? Jak zwykle zawiódł czynnik ludzki. Administratorzy systemów nie robili systematycznej inwentaryzacji sprzętu, gdy dodawali nowe urządzenia do sieci. W efekcie skromne Raspberry Pi umknęło ich uwadze. Jeden z administratorów przyznał, że nie wprowadzał danych do bazy ponieważ funkcja aktualizacji często nie działała. Dlatego w sieci mogło pojawić się nieautoryzowane urządzenie, o którym nikt nie wiedział i które nie wzbudziło niczyjej czujności. Na dodatek administratorzy nie wystarczająco dbali o separację różnych elementów sieci i z dużym opóźnieniem reagowali na zgłoszenia dotyczące bezpieczeństwa. Audytorzy badający, jak doszło do kradzieży danych stwierdzili też, że w niektórych przypadkach zgłoszenia dotyczące bezpieczeństwa pozostawiane były bez reakcji nawet przez pół roku.
Wykorzystując skradzione dane hakerzy mogli uzyskać dostęp m.in. do Deep Space Network NASA – sieci urządzeń do kosmicznej komunikacji. W rezultacie niektóre zespoły zajmujące się programami takimi jak załogowy statek kosmiczny Orion czy stacja ISS, podjęły decyzję o odłączeniu się od sieci JPL NASA.
Raspberry Pi to popularny na całym świecie mikrokomputer. Chętnie wykorzystywany jest nie tylko przez uczniów, ale przede wszystkim przez hobbystów i amatorów użytkowej elektroniki. Widzieliśmy go już także wbudowanego w tablet czy myszkę. Nie dziwi więc jego obecność w systemach NASA. | CHIP
O tym, że do prostych projektów wystarczy Arduino, a do bardziej zaawansowanych potrzebny jest Rasberry Pi przeczytacie w poniższym tekście.