Być może słowa dyrektora Origin i EA Access oznaczają, że firma szuka miejsca w szeregu dla swojej przyszłej usługi streamingowej, niekoniecznie chcąc rywalizować z największymi serwisami.
Warto też przypomnieć, że w podobnym duchu wypowiadał się w ubiegłym roku wiceprezes ds. rozwoju strategicznego EA, Matt Bilbey. Niewykluczone, że usługa streamingu gier Electronic Arts zajmie podobne miejsce co EA Origin względem Steama, czyli będzie mniejszą platformą przeznaczoną wyłącznie dla gier wielkiego wydawcy. Poniekąd sam model biznesowy takiej usługi koncern ma już opracowany, mógłby to być kolejny plan abonamentowy w Origin Access.
Ostatnie targi gier elektronicznych E3 pokazały jasno, że branża cyfrowej rozrywki będzie coraz silniej szła w stronę streamingu. W przypadku gier sieciowych wydaje się to być jednak rozwiązaniem dość odległym. Opóźnienia na współczesnych łączach internetowych pozwalają na swobodną grę tylko w produkcje dla jednego gracza. | CHIP