Nietrudno zrozumieć pewne zmieszanie użytkowników. Google raczej słabo komunikuje za co będziemy płacili w usłudze Stadia Pro. Kosztuje ona mniej więcej tyle samo miesięcznie, co subskrypcja Netflix (pewnie stąd częste porównania). Rzecz w tym, że za nowe gry i tak musisz płacić pełną cenę. Ponadto oficjalna strona internetowa Stadia wskazuje, że subskrybenci Pro odblokowują „stale powiększającą się bibliotekę gier bez dodatkowych kosztów”.
Podsumowując, sama Stadia to dwie wersje usługi: podstawowa oraz Pro. Druga jest oczywiście płatna, ale ma umożliwiać granie w lepszej jakości (rozdzielczość 4K z HDR, dźwięk 5.1) pozwalać na korzystanie ze specjalnych ofert na gry i, dodatkowo, dawać nam jedną grę w miesiącu za darmo. Bez względu na wersję usługi, zwykłą czy Pro gry na Stadię trzeba kupić tak samo jak konsolowe czy pecetowe (za wyjątkiem comiesięcznych prezentów w wersji Pro). Dlatego właśnie porównanie do Netflixa jest nieco mylące. Popularny serwis streamingowy w zamian za abonament daje nam dostęp do wszystkich, dostępnych w naszym regionie, treści jakie posiada.
Stadia ma pojawić się w listopadzie 2019 r. Dla pierwszych użytkowników, tych, którzy wysupłają 130 dolarów za wersję „Founder’s Edition”, usługa wystartuje już z kilkoma tytułami. Wersja Founder’s Edition będzie miała ciemnoniebieską wersję kontrolera Stadia, a w zestawie znajdzie się także Chromecast Ultra. Zakupione osobno kosztują po 70 dolarów, więc kupując Stadię Founder’s Edition zaoszczędzą 10 dolarów. Niedużo. Niestety, Google Stadia nie będzie początkowo usługą dostępną w Polsce. | CHIP
Platforma streamingowa Google Stadia zacznie działać za 5 miesięcy