Wzornictwo i wykonanie SXFI Air
Słuchawki wydają się dość masywne – pojedynczy nausznik wraz z obudową ma aż 55 mm głębokości. Waga 338 gramów także nie jest mała i przez to headset na pierwszy rzut oka może kojarzyć się ze sprzętem dla graczy. Znajdziemy tu nawet podświetlany ring na każdym nauszniku, którego kolor możemy dowolnie modyfikować w aplikacji. Domyślnie jest on niebieski, a przy włączaniu zapala się on na zielono, natomiast przy wyłączeniu podświetla na moment na czerwono.
Na szczęście nie znajdziemy tu żadnych agresywnych motywów dekoracyjnych. Obudowy nauszników są wykonane z matowego, czarnego tworzywa (w sprzedaży jest także wersja biała), a logo producenta jest delikatnie wytłoczone na pałąku pokrytym w całości skórą. Poza tym jedynym napisem na słuchawkach jest malutki, złoty logotyp technologi Super X-Fi umieszczony po obu stronach pałąka. Rama pałąka jest sztywna, metalowa. Poduszki z kolei pokryte są oddychającą tkaniną, pod którą kryje się pianka zapamiętująca kształt uszu. Jedynie wewnętrzna część padów pokryta jest skórą.
Na lewym nauszniku znajdziemy trzy przyciski (power, Bluetooth, oraz aktywujący technologię Super X-Fi), a także wejście na kartę pamięci microSD i malutki mikrofon NanoBoom, który, co ciekawe, można także odczepić. Niestety słuchawki zostały pozbawione pokrętła głośności czy innych przycisków manualnych – całe sterowanie odbywa się przez interfejs dotykowy wbudowany w zewnętrzną obudowę nauszników.
Ergonomia i sterowanie SXFI Air
Nawet jeżeli w rękach headset wydaje się ciężki, to to wrażenie znika momentalnie, gdy tylko założy się go na głowę. Dzięki miękkim padom i poduszeczkom pod pałąkiem można nawet zapomnieć o tym, że cokolwiek przylega nam do głowy. Bez problemu bez zdejmowania słuchawek mogłam obejrzeć kilka odcinków serialu pod rząd, czy też przepracować 2-3 godziny przy komputerze. Skóra pod nimi się nie poci, tak jak w przypadku nauszników pokrytych skórą.
Regulacja pałąka jest skokowa i nawet jeżeli ma się dużą głowę to headset na pewno będzie pasowała. Niestety jeżeli lubi się opuszczać słuchawki na kark, to tutaj nie mam dobrej wiadomości. Nauszniki się praktycznie w ogóle nie wyginają i nie da się ich ułożyć płasko na stole czy też wygodnie schować do torby. W transporcie zajmują zatem więcej miejsca niż bardziej elastyczne konstrukcje.
Sam proces sterowania z jednej strony mi się podobał, a z drugiej niekiedy też i wkurzał. Na pewno fajnie rozwiązano kwestię przełączania między źródłami dźwięku – po kliknięciu pojedynczo w przycisk Bluetooth przeskakujemy między połączeniem bezprzewodowym, muzyką z karty microSD i wejściem liniowym. Za każdym razem głosowy lektor informuje nas z jakiego trybu obecnie korzystamy. Takie same powiadomienie rozlega się w przypadku włączenia słuchawek czy też sparowania ich ze sprzętem. Do tego ostatniego nie mam także żadnych zastrzeżeń.
Nieco gorzej jednak wypada kwestia sterowania głośnością i przeskakiwaniem między piosenkami. Do tego korzystamy z wbudowanego na lewym nauszniku touchpada. Gesty są co prawda intuicyjne (przesunięcie palcem w górę to np. zwiększenie głośności, a przesunięcie z lewej strony na prawą przeskok do kolejnego utworu), a dodatkowo naprawdę działają dobrze nawet, gdy mamy spocone palce lub rękawiczki, ale działają z minimalnym opóźnieniem. By zwiększyć głośność o kilka poziomów trzeba się trochę namachać dłonią – według mnie tradycyjne pokrętło to jednak większa ergonomia użytkowania, ale innym może się podobać taki system.
Czas pracy na baterii
W SXFI Air znajdziemy akumulator o pojemności 1300 mAh, który wystarcza na ok. 10 godzin użytkowania. Nie jest to najlepszy wynik w swojej klasie i jeżeli słuchawek używamy naprawdę intensywnie w czasie dnia lub jeżeli wybieramy się w bardzo długą podróż, to istnieje ryzyko, że nam się po prostu rozładują. Czas ładowania od zera do 100% wynosi 2,5 godziny (tu także mogłoby być lepiej). Słuchawki ładujemy dołączonym do zestawu kablem USB typu C. Musimy jednak użyć własnej ładowarki lub po prostu gniazda USB w PC.
Stan baterii możemy sprawdzać bezpośrednio w aplikacji lub kierując się kolorem ringów przy włączeniu (poniżej 40% – czerwony, 40-70% – pomarańczowy, 70-100% – zielony).
Holograficzna jakość dźwięku zaczyna się od skanowania
Pierwsze co powinniście zrobić po wyjęciu słuchawek z pudełka, to zainstalowanie aplikacji SXFI Control na smartfon. Pozwala ona wykonać spersonalizowaną mapę akustyczną, która posłuży nam do słuchania dźwięku w jakości Super X-Fi. Skanowanie polega na wykonaniu trzech zdjęć – lewego i prawego ucha oraz głowy. Później wystarczy już tylko wybrać model posiadanych słuchawek. I to już wszystko – resztą zajmuje się algorytm, który tworzy mapę i umieszcza ją na naszym koncie w chmurze. Dzięki temu, gdy zainstalujemy oprogramowanie na PC i zalogujemy się na konto, profil zostanie automatycznie pobrany. Oczywiście profili możemy przechowywać wiele, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by współdzielić słuchawki z resztą domowników.
O samej technologii Super X-Fi pisaliśmy już przy okazji testu mobilnej karty dźwiękowej SXFI AMP. Mówiąc najprościej technologia ta ma słuchaczowi pozwolić uzyskać wrażenie znajdowania się w pewnej odległości od głośników rozstawionych w pokoju odsłuchowym. W teorii rozwiązuje to problem przytłaczającego dźwięku, który występuje w słuchawkach. Gdy Jarek w swoim teście zachwycał się wrażeniami z odsłuchu, nie do końca w nie wierzyłam. Wydawało mi się, że to całe skanowanie to tylko taki chwyt marketingowy i że oprogramowanie nie może aż tak wpłynąć na zmianę doświadczenia.
Ale gdy tylko włączyłam przyciskiem tryb Super X-Fi, przeżyłam szok. Dźwięk, który do tej pory miałam wrażenie, że dobiegał do mnie gdzieś od góry, nagle zaczął mnie otaczać. Poczułam się, jakbym znajdowała się w centrum, do którego z każdej strony napływała muzyka. I to muzyka znacznie wyraźniejsza, czystsza, cieplejsza. Żadne z testowanych przeze mnie słuchawek nie oferowały takiego dźwięku! Nie jestem oczywiście audiofilem i słuchawek używam raczej kompleksowo, a nie tylko z myślą o słuchaniu muzyki, a jednak różnica w odsłuchu była tak wyraźna, jakbym przerzuciła się z taniego headsetu, na urządzenie z najwyższej półki. Nie potrafiłam już później słuchać niczego bez Super X-Fi.
Jarek wspominał, że po włączeniu holografii ma się wrażenie, jakby scenę dopełniał pogłos. I tak jest faktycznie, ale nie jest to pogłos tandetny, czy drażniący uszy. Wydaje się wręcz wzbogacać i dodawać głębi wszystkiemu. Czy ktokolwiek może być niezadowolony z tego efektu? Myślę, że tak. Są przecież osoby, którym zależy nie tyle na przyjemności związanej ze słuchaniem muzyki, ale na wychwytywaniu jak największej liczby szczegółów i odbieraniu jak najbardziej wiernego brzmienia. A nie da się ukryć, że holografia programowo zmienia przecież to ostatnie. Dlatego audiofile zdecydowanie powinni przed zakupem przetestować to urządzenie, by samemu ocenić, czy na pewno Super X-Fi im przypadnie do gustu.
I na koniec jeszcze taka ciekawostka związana z profilowaniem. To rzeczywiście działa. Zeskanowałam głowy i uszy kilku członków rodziny i przełączając się na ich profile wyraźnie słyszałam różnicę. Dźwięk nie był może gorszy od tego z mojej własnej mapy akustycznej – było to raczej takie wrażenie, jakbym stanęła przed zestawem kina domowego w nieco innym miejscu. Podsumowując Super X-Fi to faktycznie świetna sprawa i jeżeli będę w przyszłości zmieniała słuchawki, to na pewno będę wypatrywała takich, które wspierają tę technologię.
Na kolejnej stronie opisuję zalety oprogramowania i wrażenia z użytkowania
Oprogramowanie
Na komputerach PC/ Mac używamy oprogramowania SXFI Control, które poza wyborem profilu mapy akustycznej pozwala na kilka innych rzeczy. Przede wszystkim mamy tutaj bardzo skromny equalizer, który pozwala dopasować basy i wysokie tony do własnych preferencji. Kolejna zakładka to oświetlenie ringa. Do wyboru mamy 16 mln kolorów. Ostatnie okienko pozwala wybrać konfigurację słuchawek i zamiast klasycznego stereo wybrać wirtualny dźwięk przestrzenny w systemie 5.1 lub 7.1.
Jeżeli chodzi o aplikacje mobilne to tutaj mamy aż dwa programy. Pierwszy, SXFI App, pozwala głównie stworzyć własną mapę akustyczną i zarządzać profilami, a także używać korektora graficznego i wbudowanego, bardzo prostego odtwarzacza muzyki.
Z perspektywy użytkowej bardziej przydaje się druga aplikacja, SXFI Control, która jest odpowiednikiem desktopowej wersji. Znajdziemy tu zatem także equalizer, opcje dotyczące podświetlenia, włączanie/wyłączanie efektu Super X-Fi, wybieranie źródła dźwięku i odtwarzacz muzyki ze wsparciem Spotify. Z niewiadomych przyczyn ładowanie profili w tej aplikacji trwa okropnie długo (nawet kilka minut), więc każdorazowa zmiana będzie kosztowała nas trochę czasu.
Wrażenia z użytkowania i podsumowanie
Zacznijmy od słuchania muzyki. Tutaj doświadczenia są ze wszech miar pozytywne. W moich ulubionych gatunkach: elektro swingu (genialny bas!), jazzie (pięknie wybijający się na pierwszy plan saksofon), muzyce filmowej i klasycznej, a także popularnych, popowych kawałkach słuchawki grały świetnie, czysto, podkreślając głównie wokal. Ogólnie można powiedzieć, że wrażenia są bliskie przebywania w wyciszonym pokoju, w którym muzyka otacza słuchacza z każdej strony. Delikatny rock, drum & bass, dance – tu także holografia nie zawodzi. Mi osobiście nie udało się znaleźć gatunku, w którym po włączeniu Super X-Fi miałabym mniej przyjemne doznania, ale tak jak pisałam wcześniej, niektórzy melomani mogą mieć inne zdanie.
Ważne jest przede wszystkim to, że super brzmią tutaj nie tylko kawałki w jakości FLAC i nagrania stereo, ale też zwykłe MP3 i dźwięki mono. Holografia dodaje zawsze głębi. Jedynie przy słuchaniu podcastów czasem wolałam zrezygnować z Super X-Fi. Wydawało mi się bowiem, jakbym słuchała audycji ze zbyt dużym pogłosem, lub z pomieszczenia wyłożonego kafelkami. Uwaga też na odtwarzanie muzyki z karty pamięci. Urządzenie nie obsługuje plików FLAC 96 kHz, jedynie 44,1 kHz. Ale za to bez problemu także 24-bitowe o częstotliwości 44,1 kHz. Nie odkryję Ameryki, gdy napiszę, że najlepsze brzmienie uzyskuje się przez kabel USB C, ciut gorsze przez wejście liniowe (porównywalne z odtwarzaniem z karty pamięci), a najgorzej przez Bluetooth. W tym ostatnim przypadku, w zależności od posiadanego urządzenia, słuchawkom może brakować niekiedy mocy.
Kolejna rzecz, do której SXFI Air moim zdaniem wybitnie się nadają to oglądanie filmów. Szczerze się od tego uzależniłam i obejrzałam na tych słuchawkach naprawdę sporo dobrego kina dostępnego na Netflixie i HBO GO. Ogromnie spodobała mi się “bliskość” głosów aktorów. Jeszcze żadne słuchawki nie sprawiły, bym ich tak wyraźnie słyszała. Co prawda, kosztem całego tła i niekiedy ciut zmienionej barwy (to nie wszystkich urzeknie). W sekwencjach, w których prym wiodą efekty specjalne bawiące się dźwiękiem przestrzennym, czyli wszelkiego rodzaju wybuchu, wystrzały i sceny akcji (polecam “Baby Driver” z ekstra ścieżką dźwiękową) holografia może spokojnie zastąpić kino domowe.
Jeżeli nie macie typowo gamingowych słuchawek, to SXFI Air spokojnie mogą je zastąpić. Jakość dźwięku przestrzennego przez USB jest rewelacyjna i to nawet bez włączania holografii. Tutaj nawet rzadko ją włączałam, bo w niektórych grach (np. “Deus Ex: Manking Divided”) głosy postaci brzmiały po prostu zbyt sztucznie. Wydaje mi się, że w typowych tytułach akcji, w których dialogi przeplatają się z epicką muzyką i efektami specjalnymi, paradoksalnie inaczej niż przy kinie, holografia psuje nieco odbiór. Mnie wybijała ona z immersji, wcale nie czułam się jakbym była w środku gry. Na przykład przy “Sea of Solitude” wydawało mi się, że odbijające się fale u podnóży budynków są nienaturalnie blisko, podczas, gdy moja postać stała niemal na dachu. Na szczęście sprawdzenie, w której produkcji wypada ta technologia lepiej sprowadza się do wciśnięcia jednego przycisku.
Zaskakująco dobrze radzi sobie także mikrofon. Prowadzenie rozmów głosowych przez headset było wygodne i moi rozmówcy słyszeli mnie nawet lepiej niż przez smartfon. Ja także dzięki holografii czułam, jak gdybym była w tym samym pomieszczeniu, co oni. Ze względu na swoje gabaryty nie jest to może headset, który zabierałabym w podróż czy chodziła po ulicy, ale jeżeli komuś zależy na uniwersalności, to tym razem nie sprawdzi się tu powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. SXFI Air to bardzo dobrze wyważone, wygodne słuchawki, których użyjecie zarówno ze smartfonem, jak i z PC oraz konsolami czy też czymkolwiek obsługującym wyjście liniowe. Chociaż nie mają one systemu aktywnej redukcji hałasu, to izolacja dźwięków z otoczenia jest bardzo dobra. W drugą stronę także, nikt z zewnątrz nie powinien słyszeć czego aktualnie słuchamy. Do tego bezprzewodowość, super fajna holografia i personalizacja dźwięku powodują, że to jeden z najlepszych headsetów w tym przedziale cenowym, który będzie w stanie zadowolić duże grono użytkowników.
Specyfikacja techniczna
Przetworniki | Magnes neodymowy 50 mm |
Pasmo przenoszenia | 20 Hz-20 kHz |
Impedancja | 32 omy |
Waga | 338 g |
Łączność | Bluetooth 4.2, USB-C, wejście liniowe |
Podświetlenie | RGB, LED |
Dźwięk przestrzenny | 7.1 |
Kompatybilność | Windows, Mac, PS4, Xbox One, Nintendo Switch, smartfony, tablety |
Pasmo przenoszenia mikrofonu | 100Hz ~ 8KHz |
Obsługiwane formaty (microSD) | MP3, WMA, WAV i FLAC |
-> Sprawdź nasz ranking słuchawek Bluetooth