Warto zaznaczyć, że już istnieje wersja algorytmu, która działa w oparciu o 1,5 miliarda czynników. Jej publikacja jest zaplanowana na najbliższe miesiące, ale wciąż stoi pod znakiem zapytania. Wszystko zależy od wyników badań nad obydwoma modelami, które prowadzą naukowcy z kilku uniwersytetów w Stanach Zjednoczonych. Jeśli okaże się, że GPT-2 jest wykorzystywany w niewłaściwy sposób, to nie dojdzie do publikacji ostatecznej wersji programu.
OpenAI to organizacja zajmująca się badaniami nad SI, która w założeniu powinna służyć ludziom w dobrych celach. Tak też ma być w przypadku GPT-2, choć istnieją uzasadnione obawy z niewłaściwym wykorzystaniem jego możliwości. Jednym z nich może być ułatwienie tworzenia fake newsów. Jednak korzyści związane z pisaniem prozy, poezji, a także programowaniem i analizowaniem danych, są bardzo obiecujące. Zdaniem OpenAI, zalety jej SI przeważają nad zagrożeniami. Podobnego zdania jest Bill Gates, który w lipcu zainwestował miliard dolarów w działalność organizacji.
GPT-2 miał być zbyt niebezpieczny, żeby go opublikować w całości. W lutym autorzy udostępnili najbardziej okrojoną wersję programu. Kolejne wersje pojawiają się w kilkumiesięcznych odstępach. W ten sposób OpenAI chciało dać sobie czas, aby wypracować normy korzystania z narzędzia. Drugi co do złożoności wariant oprogramowania pojawił się w maju. Było to już po tym, kiedy Elon Musk – jeden z założycieli Open AI – odciął się od projektu. Choć GPT-2 zapewne nie był jedynym powodem jego decyzji, to na pewno przyspieszył zakończenie współpracy. Musk pisał, że nie po drodze mu z kierunkiem, który obrała organizacja. | CHIP