Eksperci aktualnie badają 35 incydentów w 17 krajach. Przyznają oni jednak, że prześledzenie działań hakerów będzie dużo trudniejsze w przypadku przestępstw związanych z kryptowalutami. Problematyczne w tym przypadku jest to, że giełdy walut cyfrowych są objęte mniejszym nadzorem i niewieloma regulacjami w porównaniu z tradycyjnymi instytucjami finansowymi.
Z tego samego raportu wynika, że rząd Korei Północnej przeznaczy środki pochodzące z cyberprzestępstw na rozwój programów zbrojeniowych. Wśród nich mają znaleźć się również prace nad bronią masowego rażenia. Eksperci przyznają, że póki co Korea nie przeprowadzała prób jądrowych, ani nie wystrzeliwała międzykontynentalnych pocisków balistycznych.
O działalności Korei związanej z cyfrowymi walutami pisaliśmy już w 2017 roku, kiedy okazało się, że władze w Pjongjangu wynajęły hakerów, żeby ci kradli kryptowaluty. Wcześniej administracja Donalda Trumpa oficjalnie oskarżyła Koreę Północną o ataki z wykorzystaniem złośliwego oprogramowania WannaCry. Okazało się, że niebezpodstawnie. Kryptowaluty w Korei Północnej wykorzystuje się nie tylko w celach zbrojeniowych, ale również po to, by obalić istniejący reżim. Takie działania podjęła grupa Cheollima Civil Defense, która sprzedawała wizy oparte na blockchainie. | CHIP