Rosyjski cenzor nie precyzuje jednak, co ma na myśli pisząc o odpowiedniości środków, które podejmie w razie bezczynności Google’a. Wiadomo jednak, że Roskomnadzor jest skuteczny w egzekwowaniu swoich próśb. Google, jako główny konkurent rosyjskiej wyszukiwarki Yandex już wielokrotnie stawał się obiektem nacisków ze strony rosyjskich władz. Z końcem ubiegłego roku, Rosja nałożyła na firmę karę w wysokości 0,5 mln rubli (niecałe 30 tys. zł) za to, że z wyników wyszukiwania Google’a nie zniknęły wpisy znajdujące się w rejestrze zakazanych stron. Choć kara nie był duża, portal Vedomosti poinformował w lutym tego roku, że Google częściowo spełnił żądanie, usuwając 70% stron.
And as the rally goes, people are coming, more and more. Dense streams from all adjacent streets fill the river of dignity!
#Moscow #Russia #protest #FreeYegorZhukov #FreeNastya pic.twitter.com/lArIxxCXk8— Mikhail Khodorkovsky (@khodorkovsky_en) August 10, 2019
Narrację Roskomnadzoru potwierdzają też członkowie Dumy. Jej przewodniczący, Wiaczesław Wołodin, poinformował, że 19 sierpnia rosyjscy politycy zgromadzą się, żeby omówić ingerencję w wewnętrzne sprawy Rosji. Według niego problemem są obce mocarstwa, które chcą zdestabilizować sytuację w kraju.
Rosja boryka się z protestami od lipca. Są to największe antyrządowe manifestacje od lat. Mają one związek z wyborami do Moskiewskiej Dumy, zaplanowanymi na 8 września. W minioną sobotę na ulice Moskwy wyszło kilkadziesiąt tysięcy osób (60 tys. wg grupy Biełyj Sczotczik, która zlicza obecność na manifestacjach i 20 tys. wg rosyjskiego MSW). | CHIP