Chociaż data premiery Redmi z 64-megapikselową matrycą nie została ujawniona, to Xiaomi “wkrótce” wprowadzi też na rynek smartfon z 108-megapikselowym aparatem. W tym przypadku również będzie korzystał on z matryc Samsunga, konkretnie ISOCELL PLUS. Ponadto nie zabraknie technologii inteligentnego ISO, ulepszonego odwzorowania kolorów i zwiększonym zakresem dynamiki.
Szef indyjskiego oddziału Xiaomi, Manu Kumar Jain, przypomniał na swoim twitterowym koncie, że na początku 2019 jego firma wypuściła smartfon z 48-megapikselami i “teraz wszyscy takich używają”. Wkrótce na rynku dokona się kolejny “przewrót”. Tylko czy ten wyścig na megapiksele faktycznie zmienia jakość obrazu? Nie. Aparat o rozdzielczości 100 MP wcale nie musi zrobić lepszego zdjęcia niż ten, który macie obecnie w kieszeni. Matryce w smartfonach się rozrastają, ale nie na tyle, by dorównać swoim wielkością tym z lustrzanek.
100 MP to rzadkość w profesjonalnych aparatach
Popatrzmy na aparaty, jakich używają profesjonaliści. Canon EOS 5D Mark IV ma rozdzielczość 30 MP, nieco droższy Nikon D850 – 45 MP. Te wartości w zupełności wystarczają, by cieszyć się później wielkoformatowymi wydrukami. O wiele ważniejsza od liczby pikseli jest jasność obiektywu, czy rozmiar pojedynczego piksela. Na świecie jest tylko garstka lustrzanek, które osiągają rozdzielczość 100 MP. Ich ceny są jednak niesamowicie wysokie. Przykładowo za Phase One XF IQ3 należy zapłacić 59 tys. dolarów, czyli ok. 227 tys. zł. Nie możemy oczekiwać, że smartfon, którego cena oscylować będzie zapewne w granicach 3-4 tys. zł dorówna jakością takiej lustrzance. Ale czy musi? | CHIP
A przy tej fotograficznej okazji przypominamy, że zoom zoomowi nie równy: