1. Zadbaj o odpowiednie tło
Przeważająca większość sprzedawców-amatorów robi zdjęcia na własnym stole. I nie ma w tym nic złego, jeżeli tylko nie jest on pokryty PRL-owską ceratą i jeżeli jego blat ma uniwersalną kolorystykę, która będzie kontrastowała lub łagodnie uzupełniała barwę przedmiotu (czyli nie stawiamy czarnych przedmiotów na czarnym tle). Jeżeli masz w domu biały stół – jesteś szczęściarzem – nie musisz wcale dużo kombinować. Po prostu zadbaj o to, by blat był czysty.
A co jeżeli nasz stół jest ciemny, zniszczony lub szklany? Macie kilka możliwości. Po pierwsze dokładnie rozejrzyjcie się po… szafach. Ja w ten sposób odkryłam, że mam w niej zapasową półkę właśnie w czystym, białym kolorze – przez pewien czas wykorzystywałam ją jako tło to zdjęć.
Jeżeli planujecie wystawiać nieduże rękodzieło lub biżuterię, to warto postawić na czarne, pokryte szkłem powierzchnie np. ekran nieużywanego laptopa lub tabletu. Sami zobaczcie, jak dobry efekt można tym uzyskać. Ostrzegam jednak, że takie ujęcia wymagają więcej pracy – koniecznie musicie wspomagać się w nich czarnymi tkaninami, które wyeliminują zbędne odbicia oraz oprogramowaniem, którym usuniecie wszelkie pyłki i zabrudzenia, jakich na pierwszy rzut oka nie zauważyliście. Warto się jednak napracować bo Wasze zdjęcia produktowe z pewnością będą wtedy zdecydowanie lepiej wyglądać niż te wykonane na zwykłym blacie.
Po drugie warto przejść się do marketu budowlanego i odwiedzić dział blatów kuchennych. Całkiem niedawno szukałam winylowych, efektownych teł do zdjęć z drewnianym wzorem, ale są z nimi dwa problemy – większość nie nadaje się do fotografowania detali, gdyż światło uwypukla ich teksturę, a do tego potrafią być koszmarnie drogie. I tak właśnie trafiłam na tzw. odpady blatów kuchennych. Ponieważ mają one naturalną, matową teksturę świetnie nadają się do fotografii, a ich koszt to zaledwie 5 zł od sztuki. Oczywiście, resztki po przycinanych płytach nie są duże – te, które ja zdobyłam mają średnio 40 x 60 cm, ale do moich potrzeb są idealne.
A jeżeli chcecie fotografować naprawdę maleńkie, rzeczy np. biżuterię, pendrive’y czy świeczki, polecam zajrzeć do sklepu z panelami i poprosić o kilka darmowych próbek. Jak widać na powyższych zdjęciach, panele sprawują się dobrze.
Do pewnych produktów przydadzą się też tła w postaci różnych tkanin – koce, prześcieradła, chusty, puszyste dywany. Ja ostatnio zainwestowałam w sztuczną trawę (tak, znowu z marketu budowlanego) i jestem też z niej bardzo zadowolona.
Jeżeli Wasze przedmioty nie będą duże można zakupić namiot bezcieniowy, który po złożeniu zajmuje tyle co papierowa teczka. Na Allegro jest wiele gotowych zestawów – polecam wybrać od razu taki z oświetleniem LED-owym. Te najmniejsze dostaniecie tam już za 25-30 zł. A co jeżeli planujecie sprzedawać rzeczy wielkości np. komputera? Tu niestety czeka was najdroższy zakup. Nie obejdzie się bez tła i systemu do jego zawieszenia. Najtańsze komplety zaczynają się od ok. 99 zł. Pamiętajcie jednak, że musicie mieć na taki zestaw miejsce w pokoju po rozłożeniu (tu uwaga na szerokości tła, sprawdzajcie dobrze wymiary przed zakupem). Nie musicie się też od razu rzucać na kartonowe czy winylowe tła używane w profesjonalnej fotografii. Przy fotografowaniu dużych przedmiotów smartfonem tekstura tła nie będzie widoczna, więc spokojnie możecie wykorzystać najtańsze tła polipropylenowe.
2. Czas na propsy!
To mój ulubiony temat w fotografii produktowej. Propsy, czyli po prostu rekwizyty służące do stylizowania zdjęć. Rekwizytem może być dosłownie wszystko, co tylko kojarzy się tematycznie z przedmiotem głównym.
Chcecie pokazać kubek? Zalejcie go kawą, rozsypcie ziarenka, połóżcie obok talerzyk z ciasteczkami i ładną łyżeczkę. Chcecie pokazać słuchawki? Podepnijcie je do smartfona z playlistą Spotify, zawieście je na narożniku monitora itd. Sprzedajcie szalik z Harrym Potterem? Połóżcie gdzieś w tle książki i patyczek udający różdżkę.
Ja sama mam cały karton wypełniony rekwizytami, które namiętnie zbieram przy każdej okazji. Powinniście o nich pamiętać zwłaszcza wtedy, gdy chcecie wypromować swoje rękodzieło w mediach społecznościowych. Zdjęcia flat lay, czyli z lotu ptaka to esencja Instagrama.
Pamiętajcie też, że jeżeli sprzedajecie ubrania, nawet używane, to warto do zdjęć ilustrujących detale dodać choćby jedno przedstawiające ujęcie lifestyle’owe, czyli w naturalnym otoczeniu. Poproście o pomoc domowników lub kogoś ze znajomych, kto posłuży jako model. Takie fotografie pozwalają lepiej wyobrazić potencjalnemu kupującemu, jak wygląda w rzeczywistości dany przedmiot.
3. Oświetlenie
Chociaż w domu mam dwie lampy studyjne, używam ich tylko zimą i w nagłych przypadkach. Do wszystkich zdjęć jakie widzieliście powyżej wykorzystałam naturalne oświetlenie, czyli okno zasłonięte białą roletą. Unikajcie jak ognia fotografowania nocą przy świetle lampy sufitowej – żółtej barwy i brzydkich cieni nie usuniecie w aplikacjach do edycji zdjęć.
W bardziej kreatywnych ujęciach możecie się natomiast wspomóc dwoma drobiazgami. Na pewno macie nocną lampkę. Idealnie jeżeli daje ona zimne światło. Jeżeli nie, warto zakupić żarówkę LED RGB, w której samodzielnie ustawicie temperaturę światła (ja np. używam Xiaomi). By rozproszyć światło można przykryć lampkę prześcieradłem, albo inną jasną tkaniną.
Druga nieco tańsza rzecz to blenda fotograficzna. Pomoże Wam ona doświetlić tę stronę przedmiotu, na którą nie pada światło naturalne. Blenda bardzo ładnie rozprasza cienie i nadaje ciepły, bądź chłodny odcień. Najtańsze blendy znajdziecie w sklepach internetowych już od 20 zł.
4. Jak fotografować smartfonem?
O tym temacie można pisać całe książki, dlatego pozwólcie, że przytoczę jedynie podstawy tego zagadnienia, nie wchodząc w techniczne szczegóły. Pierwsze, co powinniście włączyć w aparacie to linie siatki. Znajdziecie je w ustawieniach aparatu. Mój Galaxy S9+ ma do wyboru kwadrat lub 3×3, czyli tzw. złoty podział. Dzięki tym liniom zapanujecie nad kompozycją ujęcia.
Jeżeli wybieracie kwadrat np. z myślą o Instagramie, sprawa jest prosta – staracie się tak wykonać ujęcie przedmiotu, by nie wychodził on poza linie. Przy polu 3×3 zaś powinniście tak wykadrować zdjęcie, by jego najważniejszy element znalazł się w dowolnym z punktów przecięcia linii.
Odradzam też korzystanie z trybów do fotografii portretowej, czyli tych, które rozmywają tło wykorzystując obraz z drugiego obiektywu. Nie dają one żadnej możliwości zapanowania nad oświetleniem, w wyniku czego zdjęcia często wychodzą bardzo przepalone. Algorytmy nie działają zawsze idealnie i zamiast naturalnego bokehu otrzymacie rozmazane krawędzie przedmiotu. Najlepiej korzystać z trybu Pro, czyli manualnego. I nie ma się co go obawiać. W dużej mierze wystarczy manipulować jedynie dwoma suwakami – od ISO (im niższe ISO tym mniej ziarna na zdjęciu, ale też i mniej światła) oraz od czasu naświetlania. Przy tym ostatnim musicie pamiętać, że wartości, które widzicie to ułamki sekund, zatem np. 1/2 to pół sekundy (relatywnie długi czas naświetlania, nie warto go używać bez statywu). Im wyższa liczba w mianowniku, tym zdjęcie będzie ciemniejsze, bo do matrycy aparatu wpadnie mniej światła, ale drgania rąk nie powinny wówczas zaburzać ostrości obrazu.
Nie dajcie też sobie wmówić, że do wykonania idealnego zdjęcia potrzebujecie smartfonu z górnej półki. Przeważająca większość średniaków ma na tyle porządne aparaty, że w kontrolowanym środowisku będziecie w stanie wykonać nimi równie dobre ujęcia, co flagowcami. Różnice będą widoczne jedynie przy bezpośrednim porównaniu. A na ewentualne niedomagania aparatu pomoże późniejsza obróbka.
5. Snapseed i ToolWiz, czyli oprogramowanie do retuszu
Od wielu lat używam tylko tych dwóch aplikacji do edycji zdjęć na smartfonie, przy czym w 9 proc. przypadków wystarcza mi sam Snapseed. To oprogramowanie ma szalenie intuicyjny interfejs i pozwala na bardzo wiele operacji. Możecie wykadrować fotografię, wyregulować podstawowe parametry (jasność, kontrast, nasycenie, balans bieli itd.), wyostrzyć, usunąć rożne paprochy narzędziem “Naprawianie”, czy dodać rozmycie. Przydaje się też pędzel, którym możecie rozjaśniać/przyciemniać, zmieniać ekspozycję, temperaturę lub nasycenie kolorów fragmentów zdjęć. Czasem wystarczy tylko wybrać narzędzie “Dramaturgia”, by jednym kliknięciem zmienić nastrój zdjęcia.
ToolWiz z kolei polecam osobom, którym zależy na uzyskaniu bardziej nietypowych efektów. Aplikacja oferuje mnóstwo funkcji i pierwsze próby mogą zniechęcić, ale gwarantuję, że jeżeli tylko poświęcicie nieco czasu na zapoznanie się z tym oprogramowaniem, to bardzo możliwe, że nie wrócicie już do niczego innego.
ToolWiz ma bardzo bogatą ofertę filtrów pogrupowanych według kategorii, narzędzia do efektów specjalnych (kalejdoskop, mozaika, odbicia w wodzie etc.), całe podmenu dotyczące retuszu sylwetki i twarzy, naklejki, ramki itd. Każde narzędzie obsługuje też maski, więc przy edycji można zachować dużą precyzję.
Pamiętajcie, by stosować zasadę – im mniej, tym lepiej. Kolorowe filtry bardzo kuszą, ale zdjęcia produktowe powinny jak najwierniej ukazywać dany przedmiot. Nie przesadzajcie z kontrastem i nasyceniem barw. Zadbajcie też o spójny wygląd Waszych zdjęć jeżeli dodajecie kilka do oferty.
A może stosujecie jeszcze jakieś dodatkowe triki? Podzielcie się swoimi doświadczeniami w komentarzach! | CHIP