W dzień wyborów rzecznik Roskomnadzoru Wadim Ampiełonski zarzucił obu serwisom, że regularnie występuje sytuacja, w której automatyczne narzędzia reklamowe Facebooka i Google’a są wykorzystywane w celu rozpowszechniania reklamy politycznej i dzieje się tak mimo ciszy wyborczej.
W odpowiedzi na zarzuty Facebook odpowiedzial, że za stosowanie się do lokalnych przepisów odpowiadają miejscowi reklamodawcy. W podobnym tonie zareagowało Google: popieramy odpowiedzialną polityczną reklamę i oczekujemy jej zgodności z miejscowymi regulacjami, w tym z prawem wyborczym i prawem głosu oraz obowiązkową + ciszą wyborczą + na terytorium, na które jest skierowana dana reklama.
Na razie brak informacji, czy Roskomnadzor podejmie kroki prawne.
Rosja chce, żeby Google nie powiadamiał o protestach w Moskwie