W trakcie lotu badano fale mózgowe pilotów, poziom melatoniny i ogólną czujność. Naukowcy sprawdzali także jak reagują ciała pasażerów na zmiany w oświetleniu kabiny oraz posiłki. Podróżujący mogli także brać udział w ćwiczeniach fizycznych. Korzyści są spore. To przede wszystkim duża oszczędność czasu – dzięki brakom międzylądowań pasażerowie dotarli na miejsce 3 godziny wcześniej niż w przypadku normalnej podróży. Ponieważ załoga pozostawiła włączone światła przez pierwsze sześć godzin lotu, w celu odtworzenia warunków panujących w Sydney, walka z jetlagiem była łatwiejsza.
https://www.chip.pl/2019/04/najwiekszy-samolot-swiata-zakonczyl-probny-lot/
Jeszcze przed końcem 2019 roku odbędą się dwa podobne loty testowe. Pierwszy z Londynu do Sydney, a kolejny z Nowego Jorku do Sydney. Niestety nie oznacza to, że Qantas wprowadzi takie połączenia do swojej stałej oferty. Przeszkodą są tutaj kwestie związane z ekonomią. By zaoszczędzić paliwo, konieczne było zmniejszenie liczby pasażerów z 280, które zwykle zabiera Boeing 787-9, do zaledwie 49. To zaś oznacza, że cena i tak drogiego biletu lotniczego musiałaby być znacznie wyższa niż normalnie.
Warto jednak przypomnieć, że trwają prace nad silnikiem, który pozwoli samolotom pasażerskim na ponaddźwiękowy lot. Już w 2030 roku prawdopodobnie będziemy mogli dostać się z Londynu do Sydney w zaledwie cztery godziny.