Przykład Samsunga jednak najlepiej pokazuje, że nie należy się spieszyć z wprowadzaniem tak rewolucyjnych zmian. Problemy Galaxy Fold są najlepszym przykładem na to, jak trudnym zadaniem jest poprawienie konstrukcji smartfonu, która jest naprawdę dobrze przemyślana. Jesteśmy przyzwyczajeni do zwartej bryły, która jest stabilna i tak naprawdę trudno w niej cokolwiek zepsuć. Ze zginanymi smartfonami jest inaczej. Nie tylko ze względu na dodanie ruchomego zawiasu, ale także ze względu na fakt, że ekrany zginanych smartfonów wykonane są z plastiku a nie szkła, co sprawia, że są delikatniejsze niż to, do czego przyzwyczajeni są użytkownicy.
Inny problem, jaki wiąże się ze składanymi smartfonami, to potencjalne utrudnienia związane z wyświetlaniem aplikacji w odpowiedniej rozdzielczości. Nad tym na szczęście od dłuższego czasu już pracuje Google, które wprowadziło w Androidzie 10 obsługę składanych smartfonów. To powinno ułatwić twórcom dostosowanie ich aplikacji do nowych formatów wyświetlania.
Trudno powiedzieć, czy smartfony ze składanymi ekranami kiedykolwiek zagoszczą na dłużej, czy będzie to jedynie sezonowa ciekawostka. Mam jednak nadzieję, że kolejna generacja urządzeń upora się z problemami, jakie wyszły przy okazji próby wprowadzenia na rynek tej – trzeba to jasno powiedzieć – naprawdę ciekawej nowości. To, że producenci pozwalają inżynierom eksperymentować ze sprawdzonymi rozwiązaniami, zasługuje na pochwałę. Nawet, jeśli pierwsze kroki są nieudane i okupione wizerunkowymi wpadkami, jak w przypadku Galaxy Fold. Miejmy nadzieję, że Motorola wyciągnęła wnioski z problemów swojego koreańskiego konkurenta i za kilka miesięcy będziemy mieli możliwość odejść od monolitycznej bryły smartfonu, na rzecz czegoś bardziej szalonego i finezyjnego. | CHIP
→W naszych rankingach smartfonów składanych modeli jeszcze nie ma, ale jest Motorola Moto G7 Play.