Kolejnym krokiem było przejście z laboratorium do nieco mniej sterylnych warunków. Wszystko po to, żeby upewnić się, że roboty mogą wykonywać przydatne prace niezawodnie, a przy tym wielokrotnie. Pierwsze testy zostały zorganizowane w biurach X. Zadaniem maszyn było sortowanie odpadów. Poza rzeczywistymi urządzeniami, cały czas trwały prace nad ich wirtualnymi reprezentacjami. Te ostatnie uczyły się segregowania śmieci w chmurze. Następnie, tak zdobyte umiejętności, były przenoszone do realnych obiektów. W ten sposób roboty cały czas poprawiały swoje możliwości. Wynikiem było zmniejszenie liczby odpadów nienadających się do recyklingu z 20 do 5 proc.
Urządzenia w X wykorzystują kamery i uczenie maszynowe, żeby widzieć, a przy okazji też rozumieć otaczający je świat. Głównymi zadaniami tych robotów jest chwytanie, poruszanie się i interakcja z przedmiotami codziennego użytku. Dzięki czujnikom, mogą się bezpiecznie przemieszczać i wykonywać swoje zadania nie przeszkadzając innym.
W dalszej kolejności Alphabet chce przekonać się, czy urządzenia potrafią wykorzystać raz nabyte umiejętności do kolejnych zadań, bez konieczności pisania kodu od początku. Koncern już wcześniej pracował nad maszynami. Przed paroma laty przejął Boston Dynamics, ale twórców Spota, Spota Mini i humanoidalnego Atlasa odsprzedał japońskiemu przedsiębiorstwu SoftBank Group w 2017. | CHIP
→W naszych rankingach znajdziecie testy robotów odkurzających, mniej zaawansowane, ale za to radzące sobie z ludzkim nieporządkiem.