Nieco inaczej zaakcentowano też panel dotykowy. Wyraźnie wystaje on ponad krawędź urządzenia. Spekuluje się, że być może zamiast tradycyjnego touchpada Sony postawi w tym miejscu ekran dotykowy. To jednak wiązałoby się z większymi kosztami, a także jeszcze większym zużyciem energii niż usunięty z projektu lightbar. Dość dziwnie wygląda port USB. Do tej pory znajdował się on pod przyciskiem Home, razem ze złączem słuchawkowym, ale na bocznej krawędzi. Ze schematu zaś wynika, że DualShock 5 będzie miał jeden port USB tuż pod przyciskiem, a drugi zachodzący na plecy.
Jedną z ciekawszych zmian mają być triggery adaptacyjne, które będą stawiać opór na różnym poziomie. Innymi słowy inaczej będzie się je dociskało, gdy będziemy w grach np. naciągać łuk, a inaczej gdy będziemy strzelać z broni. Zamiast tradycyjnych silniczków po obu stronach pada urządzenie zaoferuje nową jakość sprzężenia zwrotnego. Redaktor serwisu Wired, który miał okazję już testować DualShocka 5, przyznał, że daje on bardziej immersyjne odczucia – dzięki różnorodnym wibracjom da się np. “poczuć” rodzaj powierzchni po jakiej biega postać. Podkreślił też, że w DualShocku 5 znajdzie się mikrofon, który ma być wykorzystywany do komunikacji z asystentem głosowym konsoli.
Trzeba przyznać, że brzmi to bardzo obiecująco i chociaż nie są to jakieś gruntowne zmiany, to mogą one faktycznie wpłynąć na poprawienie doświadczenia w trakcie gry. Według ostatnich plotek, konsoli PS5 nie zobaczymy wcześniej niż na święta 2020 roku. | CHIP